• Agnieszka Sobczak:Jesteś pomysłodawcą nietypowych wyścigów samochodowych. Skąd pomysł na wyścigi wrakami?

    Dominik Bartosik: – Pomysł rodził się stopniowo, od katowania terenówek przez osobówki, aż po wyścigi wraków. Całą trójką organizatorów, bo jest nas trzech: Dominik Bartosik, Roman Miller i Piotr Pilitowski, zaczęliśmy główkować nad udoskonaleniem projektu i tak oto odbył się pierwszy Parszywa Wrak Race w Łasku. A czy chwycił? Wydaje mi się, że tak. Dużo ludzi gromadziło się, by popatrzeć, jak kilku dorosłych facetów rozbija sobie nawzajem samochody, ciesząc się przy tym jak małe dzieci. Zaowocowało to znacznie większym zainteresowaniem podczas drugiej edycji.

    Jak wspominasz pierwszy wyścig?

    – Pierwszy wyścig wspominam chyba najlepiej i tak już na pewno zostanie. Taki pierwszy raz, gdy wszystko jest nowe i niespodziewane, zawsze zostaje w pamięci. Startowało wtedy zaledwie dziewiętnaście wraków, w tym wielu naszych znajomych. Impreza odbyła się w Łasku na „torfiance”. Dopiero później maszynka zaczęła się nakręcać.

    Przed nami wyścig walentynkowy, który to już z kolei? Kto może brać udział w wyścigach gruchotów?

    – Trzecia walentynkowa edycja, czyli zimowa miniedycja wyścigu wraków odbędzie się 8 lutego na końcu ulicy Kilińskiego, koło starego wysypiska śmieci. Udział może wziąć praktycznie każdy. Wystarczy 18 lat na karku i prawko w kieszeni. Ograniczenia są, ale tylko i wyłącznie dla bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku. Nie chcemy ograniczać weny twórczej startujących, której im nie brakuje. O wszystkim można poczytać w naszym regulaminie, do czego serdecznie zapraszam zawodników, jak i kibiców. Znajdziecie go na naszej stronie www.parszywa.pl. Zgłaszać się można poprzez wypełnienie i przesłanie do nas formularza właśnie z tej strony. W razie pytań można śmiało dzwonić. Nasze numery znajdziecie oczywiście na naszej stronie. Bezpośrednio do mnie również można dzwonić: 609-829-839.

    Startują tylko mężczyźni, czy kobietom również nie brakuje odwagi?

    – Oczywiście, że nie brakuje!!! W pierwszej edycji wystartowała jedna kobieta Anna Malinowska, która jak dotąd przybywa na każdą edycję w roli zawodniczki. Będzie również i na zimowym wyścigu walentynkowym, gdzie z koleżankami da popalić facetom, obalając stereotyp „baby” za kierownicą. Kto wie, może w przyszłości stworzymy oddzielną klasę żeńską.

    Ile czasu potrzeba, by przygotować wrak do startu?

    – To zależy od zawodnika, czego oczekuje od samochodu i wyścigu. Jeśli ktoś chce się po prostu pobawić, wystarczy wsiąść i jechać, ale jeśli ktoś ma ambicję na wysokie lokaty, trzeba spędzić trochę czasu ze spawarką w ręku. Zdarzali się zawodnicy spawający klatki bezpieczeństwa, remontujący silniki, wstawiający fotele kubełkowe i pasy czteropunktowe, nie wspominając już o malowaniu samochodu. Wtedy trwa to nawet miesiąc lub dwa.

    Współpracujesz z łaskimi off-roadowcami?

    – Tak, zarówno ja, jak i Romek należymy do Łaskiego Klubu Off-roadowego. Wielu naszych znajomych pomaga nam w organizacji i w udoskonaleniu tych wyścigów, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni.

    Samochody to pasja, zawód czy sposób na życie?

    – Póki co wielka pasja. Każdą wolną chwilę spędzam w garażu. Nie ukrywam jednak, że jeśli wszystko dobrze się ułoży, chciałbym, aby był to mój sposób na życie. Jak to mówią, praca przy czymś co się kocha, to dobrze płatne hobby, a nie praca.

    Parszywa Wrak Race to inicjatywa znana już nie tylko w Łasku. Masz plan na imprezę o zasięgu ogólnokrajowym, czy może i międzynarodowym?

    – Racja, w Łasku jesteśmy już dosyć rozpoznawalni. Nie bronimy się przed dużą imprezą, a planujemy ją na 14-15 czerwca, edycja dwudniowa, serdecznie zapraszam. Zasięg ogólnokrajowy to już duże przedsięwzięcie, więc podchodzimy do tego roztropnie, żeby nie zaliczyć „wpadki”. Na międzynarodowe imprezy trzeba troszkę poczekać.

    Działania Parszywej spotykają się zawsze z akceptacją?

    – Tak, zazwyczaj są akceptowane. Jesteśmy jedną z nielicznych grup, która aktywnie włącza się w życie Łasku. Trzy, cztery razy do roku można spędzić ciekawy dzień z rodziną w mieście, doznać wielu emocji i przede wszystkim sporo się nauczyć. Poza tym można nas spotkać w wielu miejscach, na przykład na piknikach rodzinnych, imprezach, podczas których zbieramy pieniądze na szkoły lub przedszkola. Nasza obecność przyciąga ludzi, ponieważ udostępniamy zawsze auta do malowania, oferujemy przejażdżki i tym podobne atrakcje.

    Czego możemy się spodziewać na tegorocznych walentynkach?

    – Poza wyścigiem mamy do zaoferowania wiele atrakcji dla kibiców, na przykład symulator dachowania, cały rajd spędzony na fotelu pilota naszego Parszywego Spychacza, przejażdżki po torze za kierownicą oraz pokaz dzikiego Nissana Patrola, a raczej jego kierowcy, który będzie bezgranicznie próbował zgniatać, miażdżyć i wprasowywać w śnieg wraki. Może będziemy świadkami pięknego lotu nad ich dachami? Zachęcam też do nabycia naszego kalendarza, który na pewno będzie świetną pamiątką nie tylko dla zawodników, ale też kibiców Parszywej Wrak Race.

    WYWIAD Z 05.02.2014 r. 575206_324633434286237_1824485291_n

    Udostępnij