• IV liga

     

    Szósta kolejka nie była łaskawa dla drużyn z powiatu łaskiego. Piłkarze LKS Kwiatkowice na własnym terenie przegrało 1:2 z KS Paradyż. Natomiast Orkan Buczek na wyjeździe uległ Omedze Kleszczów 2:1. Początek meczu spokojny, obie drużyny przede wszystkim bardzo ostrożnie z tyłu, bez forsowania tempa. Pierwszy gol padł w 39 minucie. Piłka trafiła w rękę Damiana Dwornika, a rywal nie pomylił się z 11 metrów. Pięć minut później piłka trafiła w rękę zawodnika Omegi, a gola z 11 metrów strzelił Piotr Burski. Druga połowa też rozpoczęła się spokojnie, aktywny był Adam Konieczny, który wykonał akcję lewą stroną, uruchomiony precyzyjnym podaniem od Michała Chachuły. Wrzucił, ale nikt nie zdążył za piłką. Gdy Buczkowscy piłkarze osiągnęli lekką przewagę to gospodarze nas skarcili. Pierwszy strzał świetnie obronił Michał Chachuła, ale był bezradny wobec dobitki. Końcówka meczu to dążenie do wyrównania. Strzał z rzutu wolnego Łukasza Matuszczyka obronił bramkarz, fajna akcja Dawida Miedwiediewa i Piotra Burskiego i „Bury” w ostatniej chwili zablokowany. Na murawę wbiegli: Dawid Liśkiewicz, Piotr Gołuch, Dawid Kępniak i Jacek Majda. Bliski strzelenia gola był Dawid Liśkiewicz. Arbiter dopatrzył się faulu Rafała Staszczyka i podyktował 11. Michał Chachuła nie dał się pokonać i świetnie obronił. Jeszcze Orkan szukał gola, w polu karnym gospodarzy zawodnik Omegi dostał piłką w  rękę jednak gwizdek arbitra milczał (dyskusyjna sytuacja) Wynik już nie uległ zmianie. Szkoda, mogliśmy wywieźć punkt z Kleszczowa.

    W tabeli LKS Kwiatkowice zajmuje szóste miejsce, a Orkan dziewiąte.

     

    Klasa okręgowa

    MULKS LASK

    Piąta kolejka nie była również łaskawa dla zawodników MULKS Łask.  WKS Wieluń był kolejnym rywalem łaskiej drużyny. Ładna pogoda sprawiła że na łaskim CSiR zgromadziło się w sobotnie popołudnie naprawdę sporo widzów (obie drużyny dopingowało około 170 kibiców). Fajna niespodzianka spotkała dziś także zawodników rocznika 2009. Ci z nich którzy wykazali się największą frekwencją na treningach wyprowadzili dziś obie drużyny na plac gry. Na pewno było to spore przeżycie dla małych zawodników MULKSU i z pewnością nasz klub będzie dumny kiedyś z tych chłopców. Obie drużyny zarówno nasza, jak i WKS od pierwszych minut ruszyły do ataku. Pierwsze kilkanaście minut było nawet wyrównane, dokładnie do 23 minuty. Wtedy to błąd obrońców gospodarzy wykorzystał napastnik z Wielunia Kamil Wira pokonując mocnym strzałem pod poprzeczkę Krystiana Klewina. Po stracie bramki z każdą minutą coraz większą przewagę uzyskiwali rywale. Najczęstsze błędy, które raziły w oczy to zbyt wolna gra, dużo strat piłki w środku pola. Niestety,  to gracze WKS stawiali nam warunki, a nie odwrotnie jak to często bywało na łaskim CSiR. Kolejne minuty to dużo walki na boisku, ale pomimo kilku okazji bramkowych dla obu drużyn wynik w pierwszej połowie nie zmienił się i do szatni to rywale schodzili z podniesionymi głowami. Do przerwy 0-1 dla przyjezdnych.

    Po przerwie na boisku od 46 minuty w miejsce Krzyśka Kaniosa pojawił się Kuba Seczkowski. Wynik 0-1 to nie jest jakiś dramat i próbujemy odrobić straty. Wyjątkowo skuteczni jednak byli dziś defensorzy gości i bramkarz WKS Ciura, którzy wygrywali pojedynki z naszymi napastnikami Tomkiem Mareckim czy choćby Kubą Seczkowskim. Mieli oni także trochę szczęścia, bo w jednej z dobrych okazji na wyrównanie piłka trafiła w słupek. My sytuacji nie wykorzystujemy natomiast te się mszczą! W 60 minucie Michał Okoń wykorzystuje niezdecydowanie naszych defensorów, ogrywa ich i strzałem z szesnastego metra po ziemi pokonuje naszego bramkarza. Przegrywamy wiec już 0:2. Dziesięć minut później ten sam zawodnik przeprowadza dobrą akcję prawą stroną i decyduje się na strzał, po którym piłka po raz trzeci wpada do siatki MULKS-u. Trzeba przyznać, choć jest to marne pocieszenie, że gol napastnika Wielunia był przedniej urody. Trafnie skwitował stratę trzeciego gola i szanse naszej drużyny na dobry wynik trener Nowak stwierdzeniem „No i zgasił światło”

    W dzisiejszym spotkaniu wygrał zespól, który zdecydowanie zasłużył na zwycięstwo. Drużyna z Wielunia przewyższała nas pod względem organizacji gry. Wykazała się większą determinacja i zaangażowaniem oraz co najistotniejsze dla końcowego wyniku pod względem skuteczności Nie pozostaje Nam nic innego jak tylko wyciągnąć wnioski z tej lekcji i z większym zaangażowaniem przystąpić do następnych spotkań – powiedział po spotkaniu trener Paweł Nowak.

    MULKS: Klewin – Gamoń, Różycki, Pabisiak, Stępień – Janeczek, Gromada, Tomczyk (62 Młynarczyk), Brajtenbach – Kanios (46 Sęczkowski), Marecki (75 Kwiatek).

    Drużyna zajmuje czwarte miejsce w tabeli.

     

    A-klasa

    tęcza brodnia

    Lepsze humory mieli natomiast zawodnicy i kibice drużyn grających w A-klasie.

    W 5 kolejce spotkań zawodnicy Tęczy Brodnia odnieśli efektowne zwycięstwo na boisku w Zapolicach pokonując miejscową drużynę Amatorzy Zapolice 8:0. Mecz w Zapolicach zapowiadał się niezwykle emocjonująco dla obu drużyn. W poprzedniej kolejce gospodarze zwyciężyli na wyjeździe w Goszczanowie, natomiast Tęcza zremisowała derby z Rokitą, wynik więc był sprawą otwartą. Początkowe minuty to po jednej okazji dla każdej z drużyn. Ostatecznie to gracze Tęczy zadali pierwszy cios, konkretnie po asyście Sebastiana Kierasia. W 6 minucie do siatki Zapolic trafia Piotr Janik otwierając wynik spotkania. Niespełna po 3 minutach ten sam zawodnik podwyższa na 2:0, asystę notuje Jakub Kopa. Znakomite rozpoczęcie dla gości. Trzeba przypomnieć, ze jest to pierwszy mecz Piotra Janika w tym sezonie, a także w bramce debiutuje w barwach Tęczy Jakub Smolarek wypożyczony z UKS SMS Łódź. Do przerwy napastnik Brodni kompletuje klasycznego hat-tricka i pewne prowadzenie gości staje się faktem! Asystę przy trzeciej bramce zaliczył Damian Kieraś. Zawodnicy Tęczy kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i nie dali się zaskoczyć specjalnie gospodarzom. Bardzo dobrą prace wykonywali środkowi ustawieni defensywnie pomocnicy Damian Królak i Konrad Piekarski. Dzięki temu boczni obrońcy Michał Plusiewicz i Michał Kubiak mogli włączać się w akcje ofensywne stwarzając zagrożenie pod bramką rywala. Wsparcie bocznych obrońców było kluczowe do stworzenia naturalnej przewagi pod polem karnym przeciwnika, co wiązało się ze stwarzaniem klarownych okazji dla graczy ofensywnych braci: Damiana i Sebastiana Kierasi, Jakuba Kopy a także napastnika Piotra Janika. Ze swoich zadań w obronie znakomicie wywiązywali się środkowi obrońcy: Krzysztof Kosek i Michał Bogulak brylując w pojedynkach powietrznych oraz wygrywając dużo pojedynków sam na sam. Ogólnie zawodnicy Tęczy podczas zadań defensywnych wygrywali i zgarniali tzw. „drugie piłki”, co przyczyniło się do wyprowadzania licznych kontrataków.

    Druga połowa zaczęła się podobnie do pierwszej, bo już w 50 minucie strzałem zza pola karnego wynik podwyższył Jakub Kopa. Natomiast w 55 minucie po solowej akcji i minięciu czterech zawodników gości, 5 gola dla Tęczy zdobył Damian Kieraś. Tęcza kontynuowała swoją grę z pierwszej połowy, podkręcając z minuty na minutę tempo gry. Po kilku chwilach znowu szansa na gola z rzutu karnego, którą wykorzystał Sebastian Kieraś. Ten sam zawodnik siedem minut później, po podaniu Kopy strzela na 7:0! Wynik spotkania ustala Mateusz Nastarowicz w 83 minucie, zdobywając gola po podaniu od Jaka Filipczaka. Asystę zaliczył Paweł Strzeszewski. Szanse na gole mieli jeszcze: Dawid Olejnik który pomysłowo piętką chciał zaskoczyć bramkarza gości oraz Damian Królak, który mierzył pod porzeczkę, jednak bramkarz w ostatniej chwili przeniósł piłkę nad poprzeczką. Zmiennik Arek Waga również miał apetyt na gola jednak ze swojej słabszej prawej nogi nie uderzył na tyle precyzyjnie aby zaskoczyć bramkarza, jednak brawa za decyzję! Udane zawody w bramce Tęczy natomiast zaliczył debiutujący Jakub Smolarek. W paru sytuacjach stworzonych przez drużynę Zapolic pewnie chwytał piłkę, po czym szybko wprowadzał ją do gry. Odważnie również grał na przedpolu z obrońcami, aktywnie przyczyniając się do konstruowania akcji ofensywnych.

    Ponad 80 minut trwał nasz mecz Rokity Rokitnica z LKS Kalinowa. Sędzia odgwizdał walkower dla gospodarzy z powodu zachowania jednego z członków ekipy gości. Przerwanie meczu przed czasem będzie miało zapewne przykre konsekwencje dla drużyny LKS. Człowiek podający się za wiceprezesa klubu ostro dyskutował z sędzią już w pierwszej połowie, za co sędzia udzielił reprymendy całemu sztabowi drużyny. Warunkiem wznowienia gry było opuszczenie boiska przez natarczywego osobnika. Niestety po jakimś czasie awanturnik wrócił, a ok. 85 minuty spotkania, po odgwizdaniu rzutu karnego dla gospodarzy, wtargnął na boisko. Sędzia widząc to bez wahania odgwizdał koniec meczu. Wcześniej na placu gry było ciekawie, choć dla nas bardzo nerwowo. Pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 1:0 po trafieniu Kamila Marczaka. Wynik mógł być dużo wyższy, nasi piłkarze nie wykorzystali bardzo wielu dogodnych sytuacji. Kiedy „nie idzie” pojawiają się nerwy. A te są złym doradcą. W drugiej połowie swoje pięć minut mieli piłkarze Kalinowej. Dwa razy groźnie zaatakowali, a drugi atak skończył się golem. Nasi piłkarze wzięli się do roboty i szybko znów wyszli na prowadzenie. Dawid Niewulski dograł piłkę do Krzyśka Wałęski, który umieścił ją w siatce. Niestety po chwili znów padło wyrównanie. Po faulu Marcina Kłosa, sędzia odgwizdał „jedenastkę”. Zamienił ją na gola kapitan LKS. Po kolejnych kilku minutach było już 3:2 dla nas. Tym razem w polu karnym faulowany był Jakub Niewulski, a rzut karny pewnie wykorzystał Kamil Marczak. W 85. minucie arbiter ponownie wskazał na wapno po faulu piłkarza LKS … dalszy przebieg zdarzeń już znamy.

    W tabeli Tęcza Brodnia plasuje się na 2 miejscu, a Rokita na 11.

     

    B-klasa

    gks

    W drugiej kolejce pauzowała LZS Chrząstawa. Natomiast GKS Sędziejowice zmierzył się z LKS Wolą Będkowską. Sędziejowiczanie przystąpili do tego sezonu z przekonaniem, że po pierwszym rozpoznawczym roku w B klasie, w drugim chcą już aktywnie włączyć się do walki o zwycięstwo i awans. Do Burzenina pojechali więc z nastawieniem na walkę o kolejny komplet punktów. Od pierwszych minut goście postawili trudne warunki LKS-owi Wola Będkowska. Zdominowali walkę w środku polu i już w 5. minucie prostopadłe podanie Damiana Karbowiaka na bramkę zmienił Dawid Trzeszczak. Szybko zdobyta bramki ułatwiła „Niebieskim” grę. Gospodarze próbowali odpowiadać atakami na skrzydłach, ale bezskutecznie. Podopieczni Roberta Zięterskiego skutecznie przerywali wszystkie poczynania ofensywne już na około dwudziestym metrze. Nawet jeśli rywale oddawali strzały, to skutecznie bronił je Robert Świątek. Bramkarz gości zaprezentował swoje dobre przygotowanie broniąc w drugiej połowie kąśliwe uderzenie rywala z rzutu wolnego. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy drugą bramkę dla GKS-u zdobył Damian Karbowiak. Po zmianie stron GKS zyskiwał przewagę i zdobywał kolejne bramki.

     – Około 70 minuty rywale najwyraźniej opadli już z sił. My stwarzaliśmy się bardzo dużo kolejnych okazji bramowych, jednak dobrze dysponowany był bramkarz LKS. To zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, ale parę razy brakowało przysłowiowej kropki nad i. Cieszymy się z kolejnych trzech punktów. Widać, że treningi przynoszą efekty i wzrasta też nasza mobilizacja. Mamy szerszą kadrę, lepszą frekwencję na treningach. Wszystko po trochy złożyło się na te zwycięstwa. Sporo pracy jednak jeszcze przed nami, ale wierzymy w to, że stać nas na walkę o awans – podsumowuje Maciej Górny. Ostatecznie Gminny Klub Sportowy Sędziejowice zwyciężył w Burzeninie z LKS-em Wola Będkowska 6:0.

    GKS Sędziejowice: Robert Świątek – Kamil Zakrajda, Rafał Krawczyk, Damian Trzeszczak, Adrian Sobala, Damian Karbowiak, Jakub Klamecki, Dominik Wojna, Dawid Trzeszczak, Maciej Górny, Adrian Urbaniak.

    Porażkę odnotowali natomiast piłkarze LUKS Bałucz, którzy przegrali O:6 z RKS Rychłocice.

    W tabeli GKS zajmuje drugie miejsce, LZS Chrząstawa siódme, a LUKS Bałucz ósme.

     

     

    foto: łódzkifutbol, Orkan Buczek, GKS Sędziejowice  

     

    Udostępnij