• Agnieszka Sobczak: – Pan to gołębiarz czy hodowca?

    Ryszard Kowalczyk, prezes Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych: – Oczywiście, że hodowca. Gołębiarz przywłaszcza sobie cudze gołębie albo lata ze szmatą na tyczce i goni ptaki do lotu. Nasze gołębie latają pod kontrolą. Wszyscy hodowcy są zrzeszeni w PZH Gołębi Pocztowych, który swój początek datuje na 1924 rok. Obecnie związek zrzesza 45 tysięcy członków. Do związku należę od 1970 roku. Teraz jestem prezesem Oddziału Zduńska Wola, sekcji Łask.

    Od kiedy hoduje pan gołębie?

    – Hmmm… można powiedzieć, że od kolebki. Ojciec trzymał gołębie ozdobne, ja natomiast hoduję pocztowe. Zafascynowały mnie ich niesamowite umiejętności powracania z dużych odległości do właściciela, do swojego gołębnika.

    Jak liczna jest pańska hodowla?

    – Największa hodowla w naszym oddziale liczy około dwustu sztuk. Ja, jak większość kolegów, mam około sto ptaków.

    Gołębie to wyjątkowo męskie hobby. W związku hodowców można spotkać kobiety?

    – Rzeczywiście, w 90 procentach pasjonują się tym sportem mężczyźni. W naszym regionie nie ma kobiet z tego typu zainteresowaniami, ale w Polsce są i zajmują czołowe miejsca, uzyskując wysokie wyniki w konkursach.

    Kiedy zaczynacie sezon lotów?

    – Sezon w lotach gołębi dorosłych zaczyna się co roku w ostatni weekend kwietnia i trwa do ostatniego weekendu lipca. W tym czasie odbywa się 14 lotów konkursowych. Od sierpnia natomiast odbywa się 5 lotów konkursowych gołębi młodych.

    Na jakich dystansach latają ptaki?

    – Najkrótsze loty są od 150, najdłuższe do 800 kilometrów. W sezonie dorosłe gołębie pokonują około 6500 kilometrów. Młode latają od 100 do 300.

    Ile gołębi wysyła zazwyczaj hodowca na lot?

    – Od 20 do 40 dorosłych. W jednym locie konkursowym leci od 1500 do 2000 gołębi starych. W sezonie to około 30 tysięcy ptaków.

    Imponujące liczby. Jak w tak dużej liczbie pocztowców ustalić, który wrócił najwcześniej? Jak wyłonić zwycięzcę konkursu?

    – Każdy gołąb ma na nodze obrączkę, na której znajduje się jego numer, numer przynależności do danego związku, a także rok urodzenia. Wszystkie mają też na nogach chipy elektroniczne albo specjalne gumki. Tak „ubrane” ptaki są rejestrowane na lot. Po powrocie gołębia z lotu dane odczytywane są z czipów przez anteny elektroniczne, albo z gumek, po włożeniu ich do zegarów konstatujących. Następnie komputerowo wyliczana jest szybkość każdego gołębia według kolejności przylotów. Wygrywa ten, który przyleci najwcześniej.

    Z jaką prędkością lecą gołębie?

    – Przeciętnie osiągają 70/80 km na godzinę, ale przy sprzyjającym wietrze nawet 120.

    Kto kwalifikuje ptaki na lot?

    – Gołębie są spisywane i dopuszczane do lotu przez weterynarza. Kontroli nadzoru weterynaryjnego podlega również kabina, czyli samochód specjalnie przygotowany do transportu ptaków.

    Biorąc pod uwagę wszystkie konieczne akcesoria, okazuje się, że to dość drogi sport.

    – Raczej tak, choć najdroższe nie jest oprzyrządowanie i zboże, a przeciwdziałanie chorobom… szczepienia, witaminy, leki.

    Polscy hodowcy utrzymują kontakty z kolegami z Niemiec, Belgii, Holandii, Włoch czy Portugalii, wymieniają się nie tylko wiedzą i doświadczeniem, ale również gołębiami. Przy jakich okazjach najczęściej?

    – Najczęściej podczas międzynarodowych targów. Te największe, najpopularniejsze odbywają się co roku w Kassel. Nowe znajomości zawiązywane są również przez same gołębie, które wyczerpane długim lotem często trafiają do gołębnika w obcym kraju.

    I wtedy…

    – I wtedy hodowca, do którego zawitał obcy gołąb, pomaga mu odzyskać siły. Później pod gołębią obrączką umieszcza list i wysyła w lot do domu. Gołębia poczta to jedna z lepszych na świecie. Wszyscy zapewne wiedzą o skuteczności gołębi w armii polskiej przenoszących meldunki podczas każdej wojny. Podczas drugiej wojny światowej służbę pełniło ponad 200 tysięcy tych ptaków!

    W tym roku minęło sześć lat od katastrofy na Śląsku. Podczas Międzynarodowych Targów Katowickich runął dach hali. Zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Często wraca pan pamięcią do tamtych dni?

    – Tak, często z kolegami wspominamy tę tragedię. Co roku też składamy kwiaty pod pomnikiem ofiar w Katowicach. Z naszego regionu na szczęście nikt z kolegów fizycznie nie ucierpiał, ale trudno było im się po tym wszystkim pozbierać.

    Rzekomo do tej pory nie wszyscy jeszcze otrzymali odszkodowania.

    – Smutna prawda, mimo że minęło już tyle lat. Obietnice składane po tragedii przed kamerami, a dotrzymanie zapewnień i zobowiązań, to, jak się okazuje, dwie różne sprawy. Nasz oddział zrobił składkę dla żony hodowcy spod Koszalina. Każdy dał, ile mógł, by pomóc.

    W Katowicach zginęło także mnóstwo gołębi, cennych ptaków. Dla hodowców to znaczne straty w hodowli pocztowców?

    – Gołębie uczestniczące w polskich czy międzynarodowych wystawach zawsze są ubezpieczane. Dla pasjonata każda strata jest dotkliwa, bez względu na to, czy był to mniej lub bardziej wartościowy lotnik.

    Ile wart jest dobry gołąb pocztowy?

    – Na polskim rynku gołąb – dobry lotnik – wart jest kilkanaście tysięcy złotych.

    A na rynku światowym?

    – Są to znacznie większe kwoty. Najdroższy lotnik, kupiony na zachodzie przez hodowców z Chin, osiągnął niezłą cenę. Kupili go za… 250 tysięcy Euro.

    Kosmiczna kwota! Proszę pochwalić się sukcesami swoich kolegów z oddziału.

    – Bardzo chętnie. Kilku naszych kolegów uzyskuje bardzo wysokie wyniki w Polsce. W pierwszej dziesiątce znaleźli się nieraz Jerzy Małuszyński, Czesław Sójka i nieżyjący już Mieczysław Owczarek.

    Pan również może poszczycić się imponującą kolekcją dyplomów, pucharów i medali. Które z nich są szczególnie ważne?

    – Moje gołębie startowały na XXV olimpiadzie Bazylea 1997. Zająłem wówczas 20 miejsce na świecie. Sukces był tym większy, iż z naszego regionu była to pierwsza i jedyna samiczka – olimpijka.

    Który z lotów wspomina pan w szczególny sposób?

    – Dla hodowcy każdy lot jest ważny i wyjątkowy, ale takim szczególnym był ogólnonarodowy lot z Watykanu do Polski, który odbył się w 2002 roku. Papież Jan Paweł II poświęcił gołębie z całej Polski, które następnie zostały wypuszczone do lotu z placu Świętego Piotra. Do kraju leciały kilka dni, pokonując około 1500 km. Z sekcji Łask najlepszy wynik uzyskał wówczas gołąb kolegi Zygmunta Pokorskiego.

    Czego zazwyczaj życzy się hodowcom gołębi pocztowych?

    – Doskonałych wyników i wielu powodów do zadowolenia ze swoich lotników.

    Udostępnij