• 1 kwietnia obchodzimy prima aprilis – międzynarodowy dzień żartów, polegający na celowym wprowadzaniu ludzi w błąd.

    Pochodzenie święta nie jest dokładnie jasne. Najprawdopodobniej związane z dawnymi rzymskimi zwyczajami. Genezy prima aprilis badacze poszukują bowiem w Cerealiach, czyli kwietniowych obchodach na cześć bogini Cerery (Ceres). Legendy opowiadają o poszukiwaniach przez nią porwanej córki, co nie bez powodu kojarzy się z greckim mitem o Demeter i Korze (Persefonie). Rzymska Cerera była utożsamiana z grecką Demeter. By odnaleźć ukochane dziecko, matka kierowała się echem głosu, które ją zwiodło. Naukowcy zwracają również uwagę, że Cerealia były łączone z dniem bogini Fortuny, a w obchody popularne były wygłupy i żarty, mężczyźni organizowali komiczne występy, przebierając się w peruki i damską odzież.

    Tradycja prima aprilis wydaje się związana także z chaosem kalendarzowym. Chodzi o obchody Nowego Roku, których daty były bardzo rozbieżne. W Beauvais organizowane były 25 grudnia, w Reims, Normandii, Poitou, części środkowej i wschodniej Francji, a także w Anglii 25 marca. W Paryżu bawiono się w Wielkanoc. W VII wieku w Europie często celebrowano 1 marca, a w późniejszym czasie 1 kwietnia. W 1582 roku papież Grzegorz XIII wprowadził nowy kalendarz dla świata chrześcijańskiego, w którym nowy rok rozpoczynał się tak jak dziś, 1 stycznia. Znajdowały się osoby, które nie słyszały lub nie wierzyły w zmianę daty, przez co inni robili im kawały i nazywali ich „kwietniowymi głupcami”.

    W historii prima aprilis ważna jest także wiara mówiąca, że 1 kwietnia duchy zaczynają się mścić na żywych i sprowadzać na nich nieszczęścia. Religia chrześcijańska nie mogła pogodzić się z popularnością kolejnego pogańskiego święta, zaczęto więc wiązać je z Judaszem. Sugerowano, że urodził się on 1 kwietnia, przez co dzień zaczął kojarzyć się z kłamstwem i obłudą.

    Na świecie

    We Francji współcześnie nazwa „prima aprilis” nawiązuje do przypinania do pleców kartki z rybą, gdy się kogoś nabierze. Zwyczaj ten wziął się z dawnych żartów, kiedy to nieświadomym osobom kazano iść po świeżą rybkę w czasie, w którym połowy były zakazane ze względu na okres tarła. 

    W krajach anglojęzycznych 1 kwietnia jest nazywany „Dniem Głupców”. W Wielkiej Brytanii czy Australii kawały robi się tylko do południa. W Szkocji znany jest jako „polowanie na głupca”, na Litwie „Dzień kłamcy”, w Portugalii prima aprilis to „Dzień kłamstwa”, w Rosji z kolei „Dzień śmiechu”. W krajach hiszpańskojęzycznych 28 grudnia obchodzony jest katolicki Dzień Niewiniątek, uznawany za odpowiednik kwietniowego prima aprilis.

    W Polsce

    Prima aprilis dotarło do Polski z Europy Zachodniej w XVI wieku. Zadomowiło się u nas na tyle mocno, że już wiek później nazywano je starą modą. Kwietniowe żarty i kłamstewka miały wpływ nawet na najwyższe szczeble państwowe. Jako przykład podaje się sojusz antyturecki z Leopoldem I Habsburgiem, który podpisano właśnie w prima aprilis w 1683 roku. By uniknąć nieporozumień w dokumencie postanowiono umieścić datę o dzień wcześniejszą, 31 marca.

    W niektórych regionach Polski dzieci kawały robiły także 12 marca, w Dzień św. Grzegorza, patrona uczniów. Zwyczaj nosił nazwę „gegołów” lub „gregorianek”.

    Współcześnie prima aprilis nie stracił na swojej popularności. Polacy do dziś lubią robić sobie różnego rodzaju żarty i wkręty, wprowadzając w błąd swoich znajomych i rodzinę.

    Najlepsze żarty w historii

    Sztandarowym żartem primaaprilisowym jest ten z 1957 roku. Do perfekcji przygotowała go brytyjska stacja telewizyjna BBC, która w trakcie programu „Panorama” poinformowała swoich telewidzów, że dzięki bardzo łagodnej zimie rolnicy ze Szwajcarii mają w tym roku bardzo dobre zbiory… spaghetti. W materiale pokazano zdejmowanie makaronu z gałęzi drzew. I choć wydaje się to niemożliwe, kawał się udał zbyt dobrze, bo w studiu urywały się telefony z prośbami o informację, skąd wziąć taką roślinę i jak się ją uprawia…

    Osławiony w historii jest również kawał innej telewizji, a mianowicie szwedzkiego kanału Sveriges Television. W 1962 roku, gdy obraz był jeszcze czarno-biały, ekspert techniczny stacji poinformował na wizji o nowym sposobie na odbiór w kolorze. Zalecano widzom założenie na ekran damskiej pończochy i kiwać głową w przód i tył.

    Wkręty 1 kwietnia były w telewizji niezwykle popularne. W 1975 australijski kanał ABC oświadczył swoim odbiorcom, że w kraju zostanie zmieniony sposób liczenia czasu. Informowano, że minuta ma mieć 100 sekund, godzina analogicznie 100 minut, a liczba godzin w ciągu doby zmniejszy się do 20. Dla uwiarygodnienia kawału urząd miasta Adelaide zaprezentował nowy, 10-godzinny zegar. I tu nie wszyscy zorientowali się, że to tylko primaaprilisowy żart. 

    Głośnym żartem był także ten dziennika irlandzkiego „Irish Times”. W latach 90. poinformował on, że Disney chce odkupić od Rosji… zabalsamowane zwłoki Włodzimierza Lenina. Gazeta dodała również, że ciało trafi do Disneylandu, gdzie zostanie oświetlone światłem stroboskopowym, a turyści będą mogli kupić koszulki z jego podobizną.

    Ironicznym humorem poszczycił się w 2005 roku brytyjski „The Sun”, który na łamach swojej gazety napisał, że Unia Europejska zakazała… obchodzenia prima aprilis. Dziennikarze podpierali się unijną dyrektywą, w której było zapisane, że obchody 1 kwietnia zagrażają… zdrowiu psychicznemu i fizycznemu.

    A w tym roku?…

    Udostępnij