• 27 marca (sobota) o godz. 20.30 na całym świecie miliony ludzi i instytucji zgaszą na godzinę światło, aby pokazać, że przyszłość planety nie jest im obojętna.

    W najbliższy weekend po raz 14. odbędzie się globalna akcja „Godzina dla Ziemi”. Powstała z inicjatywy WWF i odbyła się po raz pierwszy w 2007 roku w Sydney. Od tamtej pory zyskała na popularności. Obecnie w wydarzeniu bierze udział aż 187 państw.

    Pomysł wydaje się genialny w swojej prostocie – zgaszona żarówka nie konsumuje prądu, a mniejsze zapotrzebowanie na energię to mniej spalonego węgla i wyemitowanego przy tej okazji CO2 do atmosfery. Ten tok rozumowania jest jak najbardziej słuszny. Haczyk tkwi jednak w sposobie działania systemu elektroenergetycznego, który w Polsce oparty jest na węglu. Podczas „Godziny dla Ziemi” dochodzi do gwałtownego i masowego spadku zapotrzebowania na prąd, a produkujących go bloków energetycznych w konwencjonalnych elektrowniach nie da się szybko wyłączyć.

    „Godzina dla Ziemi” to wspaniała akcja, w której warto wziąć udział, aby przyczynić się do wzrostu świadomości ekologicznej społeczeństwa. Pamiętajmy jednak, że o ochronie środowiska należy myśleć na co dzień, nie tylko przez jedną godzinę raz w roku.

     My jako odbiorcy prądu również możemy dołożyć swoją przysłowiową cegiełkę, obniżając zużycie energii elektrycznej na co dzień. Wiele drobnych gestów, takich jak wymiana żarówek na energooszczędne, wyłączanie z gniazdka sprzętów RTV (nie pozostawianie ich w trybie stand by) czy wybieranie sprzętów AGD wysokiej klasy energetycznej (najlepiej A+++) pozwala ograniczyć pobór prądu. Jeśli mamy do tego warunki, warto pomyśleć też o panelach fotowoltaicznych.

    Udostępnij