• Agnieszka Sobczak: – Jest pan znanym, łaskim portrecistą, karykaturzystą. Uczył się Pan tej sztuki pod okiem profesjonalistów?

    Tadeusz Zajda: Jeśli chodzi o zdobyte wykształcenie, to studiowałem… historię, która z rysowaniem nie ma wiele wspólnego. Malować, rysować uczyłem się sam. Nie było to łatwe. Dostęp do materiałów szkoleniowych miałem prawie żaden. Pozostało więc podpatrywanie i klasyczna, ale skuteczna metoda prób i błędów.

    Brak fachowego przygotowania ma swoje wady, ale myślę, że również wiele zalet.

    – Dokładnie tak. Samodzielna nauka sprawia, że styl rysowania jest niepowtarzalny. Za moich nauczycieli mogę uznać wszystkich, których prace zrobiły na mnie wrażenie. Talent bez pracy nad samorozwojem nie daje dobrych rezultatów.

    Czym tak naprawdę powinna być karykatura?

    – Nie ma jedynie słusznej definicji karykatury. Czym powinna być? To kwestia indywidualnego podejścia rysownika i osoby rysowanej. Karykatura portretowa jest dość charakterystyczna; twarz nie jest deformowana czy zniekształcona w bardzo niewielkim stopniu. Karykaturalność postaci ma podkreślać motyw rysunku, czyli sylwetkę i otoczenie, tło. To łagodna forma karykatury i najczęściej wiąże się z eksponowaniem pozytywnych cech narysowanych osób. Dlatego idealnie nadaje się jako prezent na każdą okazję. Obdarowany na pewno nie będzie czuł się urażony. Naturalnie zdarzają się zamówienia z prośbą o bardzo „ostre” potraktowanie rysowanych osób. Żaden problem z realizacją takiego zamówienia.

    Łatwiej rysować dorosłych czy dzieci?

    Kogo łatwiej narysować w zależności od wieku? Tu nie ma różnicy. Najmłodsze dzieci na moich pracach miały po kilka miesięcy, a najstarsze osoby… Portretowałem pana, który obchodził 102. urodziny albo małżeństwa z 70-letnim stażem.

    Istnieje już pana karykaturalny portret?

    Tak, ale nie jest on mojego autorstwa. Wykonałem kiedyś dla znajomego rysownika taki szkic, a on się „odegrał”.

    Można utrzymać się z tego typu działalności czy to raczej hobby?

    – Moim zdaniem, jeśli istnieje na rynku jakaś branża, to oznacza, że można w niej odnieść sukces. Oczywiście rysowanie to nie handel hurtowy. Popyt na tym rynku jest o wiele węższy, niszowy. Może się na nim utrzymać kilka firm. Pozostali muszą pozostać przy hobby. Bardzo się cieszę, że udało mi się połączyć pracę z pasją.

    Zajmuje się pan innymi formami grafiki użytkowej, na przykład plakatem, ilustracją, ekslibrysami, liternictwem, a może komiksem?

    Od komiksu się zaczęło. Kiedy byłem mały, trzeba było nieźle biegać, by zdążyć kupić jakiś egzemplarz „rzucony” do księgarni. Interesuje mnie też grafika komputerowa. Zdarzało mi się wykonywać ilustracje, ale obecnie nie zajmuję się tym. Obecnie szlifuję umiejętności malowania aerografem na samochodach i motorach.

    Rysuje pan spontanicznie na serwetkach w kawiarni czy prace są przemyślane, zaplanowane?

    Zdarza mi się szkicować spontanicznie, ale w przypadku zamówień od klientów nie może być o tym mowy. Każda praca musi być zaplanowana i wykonana w terminie.

    Wszystko może podlegać karykaturze czy pewnych postaci, tematów nie należy podejmować?

    Myślę, że nie ma tematów tabu. Przeciwnie – karykatura to bardzo skuteczna broń. Satyra może odnieść skutek tam, gdzie inne formy nacisku nie działają. Trzeba tylko wziąć pod uwagę, by nie urazić niepotrzebnie tych, którzy na to nie zasłużyli. Z drugiej strony wielu osobom ze sfery publicznej przydałoby się nieco dystansu do własnej osoby.

    Gdzie można zobaczyć pana prace i „zapozować” do karykaturalnego portretu?

    Zapraszam na stronę www.tadart.pl. Można tam obejrzeć część moich prac. Jednak ze względu na deficyt czasu potrzebnego do jej pielęgnowania galerie nie są zbyt obszerne. Na stronie podany jest również kontakt mailowy, telefoniczny.

    Taki mały rysunek, to jednocześnie wielka sztuka w rękach utalentowanego twórcy. Pana zdaniem jest on wystarczająco doceniony?

    Otrzymuję podziękowania od klientów za udany prezent z uznaniem za włożoną pracę. Niektóre podziękowania są wyjątkowo miłe. Dla mnie jest to wystarczające i jednocześnie motywujące do dalszej artystycznej pracy.

    Inne pasje…

    Sport, ale na pewno czynny, a nie oglądanie sportowych wyczynów w TV. Poza tym ekonomia, socjologia i oczywiście historia. Wbrew pozorom oddziaływanie tych dziedzin na siebie jest dość interesujące. Mam też w planach wydanie rozpoczętej jakiś czas temu książki o pewnym nieprzeciętnym, rodowitym, niestety, już nieżyjącym mieszkańcu Łasku. Mam nadzieję, że czas pozwoli mi na jej dokończenie i wydanie.

    Wywiad przeprowadzono 15.01.2014

    Udostępnij