• Gabriel Szkudlarek potwierdza – jego córka otrzymała posadę w gminnym żłobku. Dyrektor placówki zaznacza, że o przyjęciu zadecydowały kwalifikacje, a nie koneksje rodzinne.

     

    Łask aż huczy od plotek. Wedle przekazanych informacji, córka burmistrza miała otrzymać posadę w sekretariacie Gminnego Żłobka.

    – Odprowadzam moje dziecko do żłobka i kolejny raz widziałem tam córkę burmistrza. Czy to zgodne z prawem, żeby członkowie rodziny otrzymywali zatrudnienie w placówkach podlegających pod krewnych? – pyta jeden z mieszkańców.

    Postanowiliśmy sprawdzić tę informację. O komentarz poprosiliśmy włodarza. Gabriel Szkudlarek potwierdza, że jego córka znalazła zatrudnienie w żłobku.

    – Tak, moja córka jest zatrudniona w Żłobku Gminnym w Łasku. Została zatrudniona przez kierownika jednostki, dyrektora Żłobka Gminnego w Łasku – mówi włodarz.

    Burmistrza zapytaliśmy, jaka jest jego opinia na temat zatrudniania krewnych na stanowiskach podlegających pod samorząd. Głównym pracodawcą jego krewnej jest dyrektor żłobka. Instytucja podlega jednak pod łaski samorząd, którym kieruje Gabriel Szkudlarek.

    – Urzędnik nie może kierować się opinią, a jedynie obowiązującym prawem. Pracownicy samorządowi zatrudnieni są na podstawie ustawy z dnia 21 listopada 2008 roku o pracownikach samorządowych – dodaje.

    Jak udało nam się dowiedzieć od Iwony Czyżyk, dyrektor placówki, na to stanowisko konkursu nie było. Chętne do pracy w sekretariacie były trzy osoby. Tyle złożono CV. O przyjęciu zadecydowały kwalifikacje kandydatów.

    Nawet nie wiedziałam, że przyjmuję do pracy córkę burmistrza (ma nazwisko po mężu – przyp. red.). Dziewczyna miała najlepsze kwalifikacje oraz doświadczenie zawodowe. Ma wyższe wykształcenie, ukończyła studia prawnicze. Bardzo się cieszę z tego wyboru. Miałam różne doświadczenia z sekretarkami i muszę powiedzieć, że jest to najbardziej kompetentna osoba na tym stanowisku, jaką kiedykolwiek spotkałam – tłumaczy pani dyrektor.

    To nie pierwsza tego typu praktyka w łaskim samorządzie. Przypomnijmy, że kilka lat temu w przychodni zdrowia (również podlega pod UM) zatrudnienie otrzymała żona burmistrza. Naszym dziennikarzom włodarz gminy tłumaczył, że jego żona ma odpowiednie kwalifikacje oraz doświadczenie, ponieważ wychowała kilkoro dzieci.

     

    Społeczeństwa to nie szokuje

     

    Krótką informację, że córka burmistrza pracuje w żłobku, umieściliśmy na naszej stronie internetowej. Zdania były podzielone, jednak większość uważała, że to nie jest naganne moralnie, by córka włodarza znalazła zatrudnienie w placówce, która podlega pod niego. Oto kilka komentarzy.

    Marta Zimna-Peredzyńska: – To jeżeli jest się córką burmistrza, to już nie można być nigdzie zatrudnionym… lub co najwyżej na kasie w markecie. A nie przyszło Wam do głowy, że dziewczyna ma skończone odpowiednie studia i ma odpowiednie doświadczenie na to stanowisko. I że sama potrafi znaleźć sobie pracę! Ogólnie chyba macie kiepskich informatorów, bo z tego co ja wiem, to burmistrz dowiedział się po fakcie. Ale najważniejsze, żeby zrobić szum… A adnotacja o żonie burmistrza słaba. Żona burmistrza jest dobrą położną z wieloletnim doświadczeniem, więc czemu nie miałaby wykonywać swojej pracy. Ludzie ogarnijcie się i nie wpisujcie takich głupot!

    Michał Czyżykowski: Mój Łask nie bronię żadnej ze stron, ale proszę spojrzeć w inne miejsca w Łasku, gdzie ludzie klepią się po plecach od lat (na wyższych stanowiskach) i nie ma z tym problemu. Poza tym wydaje mi się, że stanowisko to kompetencje. Czy komuś chciało się sprawdzić, czy jedno idzie w parze z drugim? Nie jest to co prawda doradca w narodowym banku i nie bierze 50k PLN za nic, ale bądźcie choć trochę rzeczowi i bezstronni.

    Łukasz Fiedorowicz: Co jak co, ale w Łasku ciężko o pracę, stąd można wzbudzić w ludziach złość i budować agresję przez angaż w pewnych miejscach pracy, gdy „przypadkowo” ktoś z rodziny zajmuje lokalne stanowisko miejskie. Być może ktoś dostał się ze względu na swoje umiejętności, a może z powodu znajomości. Jednak to od człowieka zależy, czy pozwoli na tego typu domysły, podejmując taką, a nie inną decyzję. Ludzka zawiść jest szeroka i pamiętliwa, więc pytanie, czy warto „zaspokajać” czasem swoją wygodę. To już temat do dyskusji.

    Katarzyna Muszyńska: Nawet nie wiedziałam, że kogoś potrzebują do żłobka, chętnie bym poszła…

    Barbara Mróz: Widocznie w Łasku już tak jest. Ręka rękę myje i to nie żadna zawiść…

    Ula Hoft: Myślę, że nazwisko ma znaczenie w podejmowaniu takich decyzji…

    Udostępnij