• Być dziadkiem i babcią to nie lada wyzwanie. Poprzeczka zostaje podniesiona, kiedy dziadek i babcia są aktywni zawodowo i pełnią ważne stanowiska w lokalnej społeczności. Tak jak Wiesława i Andrzej Owczarkowie. „Mojemu Łaskowi” opowiadają, jak sprawdzają się w tej roli.

    Andrzej Owczarek, były burmistrz oraz senator RP, ma niesamowite szczęście, którym jest jego rodzina. Jego dumą są wnuki. Ma ich aż sześcioro, a siódme jeszcze się nie urodziło. Najstarszy Antoni ma 9 lat, Marysia i Madzia liczą 7 wiosen. Następne w kolejnością są: Helenka (3,5 roku), Jagoda (2,5 roku) oraz Łucja (pół roku).
    – Mam nadzieję, że do dziesięciu wnuków dobijemy, chociaż uważam, że to i tak za mała liczba. My mamy piątkę dzieci. Gdyby nasze pociechy wzięły z nas przykład, to szczęścia byłoby od groma – śmieje się mężczyzna.
    Dziadek chętnie rozpieszcza swoje wnuczęta. Kiedy odbiera je ze szkoły, zawsze odwiedzają sklep i naciągają go na smakołyki. Wiedzą natomiast, że nie mogą nim rządzić. Są jednak na tyle przekonywające, że dziadek przymyka oko na oglądanie przez nich telewizji.
    – Zastosowałem system wypłat tygodniowych. Dostają dziesięć złotych, jeżeli tydzień przebiegł bez żadnych większych wpadek. Jak są potknięcia, to kwota wynosi 5 złotych. Jest jeden warunek, muszą opowiedzieć, jak minął im cały tydzień. Wspomnieć o swoich sukcesach, ale również porażkach. Chcę je przez to nauczyć szczerej samooceny. Uważam, że dobrze, jak dziecko ma swoje pieniądze, by nauczyło się nimi gospodarować – dodaje.
    Co ciekawe, mimo że małżeństwo poświęca dużo czasu swoim wnukom, nie uważa, aby byli wzorem idealnych dziadków. Babcia Wiesia jest aktywna zawodowo, z powodzeniem prowadzi kilka biznesów. Natomiast dziadek Andrzej jest zaangażowanym społecznikiem oraz samorządowcem. Chętnie włącza się w akcje charytatywne, a jego bale senatorskie zna chyba każdy. Ponadto uwielbia spędzać czas w ogrodzie i tworzyć nalewki.
    – Jestem przeciwnikiem tradycyjnego modelu, czyli babcia do kuchni, a dziadek do gazety. Trzeba pomagać swoim dzieciom, ale to nie jest nasz obowiązek. Czasem czuję się dziwnie, kiedy spotykam moich znajomych, a oni ciągle opowiadają o swoich wnuczętach, jakby nic innego im się nie przytrafiało. Uważam, że należy rozwijać swoje pasje niezależnie od wieku, a we wszystkim znać umiar – tłumaczy mężczyzna.
    Bycie dziadkiem to dla Andrzeja Owczarka ciągła nauka. Mężczyzna nie miał żadnego wzorca do naśladowania, ponieważ nigdy nie poznał swoich dziadków. Od 17. roku życia był zdany tylko na siebie. Być może dlatego był surowym i stanowczym ojcem, czego do dziś bardzo żałuje. Stara się naprawiać swoje błędy jako dziadek. Ze swoimi wnuczętami widzi się praktycznie codziennie. Rodzinne obiady odbywają się raz w tygodniu. Stara się dużo rozmawiać ze swoimi wnuczętami na wszystkie tematy. Tłumaczy im, by nie poświęcały wiele czasu na zabawy telefonem czy oglądanie telewizji. Na całe szczęście, najstarszy Antek wrodził się do dziadka i sporo czasu poświęca na czytanie. Lubi również kręcić filmy. Marysia świetnie maluje, rysuje i rzeźbi. Madzia ma wielki talent do tańca. Helenka uwielbia bawić się w kucharkę.
    Babcia Wiesia jest osobą do rozwiązywania każdych problemów. Z jej rad korzystają jeszcze dzieci, a niejednokrotnie wnuczęta. Sama przyznaje, że rozmawianie sprawia jej największą przyjemność.
    – Ona nigdy nie krzyczy. Lubi poszaleć kulinarnie, a dzieci kochają jej kuchnię. Kiedyś najlepszym daniem dla Antka była zalewajka mojego autorstwa. Niestety, gusta mu się zmieniły – opowiada.
    Wnuczęta uwielbiają z babcią gotować i piec. Same znajdują przepisy, a później wcielają je w życie. Popisowy wypiek to rogaliki z powidłami dziadka, ale ostatnio robiły również piernik z kubka. Wszystkim sprawia to dużo przyjemności, jak i tradycyjne spotkania w rodzinnym gronie.

    Udostępnij