• Łask pokazał, że nie jest obojętny na tragedię, która wydarzyła się w Gdańsku. Mieszkańcy tłumnie zebrali się na placu 11 Listopada i symbolicznie zapalili znicze. Nie przeszkodziła im nawet fatalna pogoda. 

    Pod pomnikiem ustawiono zdjęcie tragicznie zmarłego Pawła Adamowicza. Pod nim zapłonęły znicze. Mieszkańcy tłumnie przybywali na plac. Nie zabrakło władz samorządowych.  Do łaskowian przemówił Adam Łoniewski, dyrektor ŁDK oraz szef sztabu WOŚP. W poruszających słowach przedstawił swój punkt widzenia. Publikujemy jego całe wystąpienie 

    „Szanowni Państwo. Ośmielam się zabrać dziś głos jako szef sztabu oraz przedstawiciel wszystkich wolontariuszy i darczyńców zaangażowanych w łaską WOŚP. Mówię także jako osoba od 27 lat związana z tą wielką piękną ideą. Nie chcę mówić długo, gdyż zbyt wiele słów zostało już wypowiedziane, a powagę i dramatyzm sytuacji najpełniej oddać może tylko cisza, ale parę słów powiedzieć muszę.

    Tragicznej śmierci Prezydenta Pawła Adamowicza nie sposób oderwać od czasu i kontekstu w którym się wydarzyła. Wydarzyła się w momencie kiedy miliny ludzi w Polsce, z otwartymi sercami, radością i ufnością spoglądało w niebo. Godzina i miejsce zamachu nie były przypadkowe. Zamach na Pana Prezydenta Pawła Adamowicza to zamach na nasze otwarte, niedoskonałe, ale chcące nieustannie pięknieć serca. To zamach na naszą ufność i wiarę, że istnieją jakieś świętości. Zamach na wszystkie wartości, które niesie ze sobą nie tylko Orkiestra, ale także duchowość, prawdziwa pełna pokory religijność, czy zwykłe podszepty ludzkiej duszy, a które Pan Prezydent odważnie swoją osobą wspierał.

    Przez lata ta niezwykła styczniowa niedziela była wigilijnym stołem, przy którym spotykali się wszyscy Polacy bez względu na wyznanie, światopogląd, wiek, czy przynależność partyjną. Stołem przy którym zasiadaliśmy, aby uczyć się tolerancji, wyrozumiałości, aby czerpać inspirację na cały rok pracy, w służbie słabszym i potrzebującym. Przez tragiczne wydarzenia w Gdańsku stać się może kolejną narodową traumą…więc jeśli wolno mi o cokolwiek Was prosić…to błagam nie pozwólmy na to…

    Orkiestra nigdy nie była idealna, miała swoje mankamenty i słabości, bo my nie jesteśmy idealni. Bo miarą naszego człowieczeństwa nie jest to, że jesteśmy bez skazy, nie popełniamy błędów, i że nie upadamy. Miarą naszego człowieczeństwa jest nasza zdolność do miłości, wybaczania, dostrzegania wokół siebie słabszych i potrzebujących, poszanowanie ludzkiej godności i inności, czując w sobie niepohamowany pęd, aby zrealizować swoje człowieczeństwo, za kompas mając gorące, pełne ufności serce. Wszystkie te wartości przez prawie trzydzieści lat nieśliśmy, wraz z mnóstwem osób, które akcji przyglądały się z dystansem, ale życzliwością.

    Orkiestra przez lata broniła się jak mogła, aby nie została zawłaszczona przez żadną ideologię, wyznanie, partię czy światopogląd. Niekiedy te walkę przegrywała, bo my wszyscy ulegaliśmy pokusie głębokiej polaryzacji naszego życia politycznego, ale zawsze, zawsze w centrum swojej uwagi stawiała słabszych i potrzebujących.

    Dzięki Orkiestrze uczyliśmy się dostrzegać drugiego człowieka, bezbronnego, potrzebującego, często nie potrafiącego jeszcze mówić. Dzięki wysiłkom nas wszystkich tu obecnych uratowano wiele ludzkich istnień, dano możliwość dobrego szczęśliwego życia dziesiątkom tysięcy dzieci chorych lub nie mających szans na urodzenie. Także mój syn Jaś jest dziś zdrowym szczęśliwym dzieckiem, dzięki waszej ofiarności i waszym pięknym sercom, bo po urodzeniu ratowały go maszyny zakupione przez Fundację.

    Uczestnictwo w tym wielkim wydarzeniu miało zawsze charakter dobrowolności, jeśli ktoś z rożnych przyczyn miał obiekcję czy pieniądze wykorzystywane są w sposób właściwy, mógł zawsze wybrać inną formę pomagania, na przykład cudnie działający Caritas, czy inne niezliczone fundacje, które troszczą się o słabszych i nigdy sensowności tego typu działań nikt nie podważał.

    Dziś w obliczu tragicznych wydarzeń ostatnich dni, zadajemy sobie pytanie, czy jako społeczeństwo dorośliśmy i dojrzeliśmy do tego niezwykłego „daru”, „delikatnego kwiatu”, który łatwo podeptać.

    W bezmiarze żalu, wzajemnych oskarżeń i szukania winnych, nie pozwólmy się okraść z piękna, które ta rzeczywistość w nas zostawiła. Nie dajmy się zabrać fali nienawiści, próbie szczucia nas jednych na drugich. Nie dajmy się wystraszyć i sprowokować do odpowiadania agresją na agresję, bo jeśli o coś warto w życiu zawalczyć, to o to, abyśmy ten świat pozostawili naszym dzieciom trochę lepszym, niż go zastaliśmy.
    Nienawiść sieje tylko zniszczenie, ból i śmierć, niszczy wszystkie relacje i wszelkie życie. Tylko miłość, wybaczenie, akceptacja i pokora mają moc tworzenia i budowania (często w trudzie i z zagryzionymi zębami) więzi międzyludzkich.

    Niech tragiczne wydarzenia ostatnich dni, będą dla nas przestrogą, przed bezkarnym opluwaniem siebie nawzajem, nachalnym ocenianiem, brakiem tolerancji i łamaniem podstawowych reguł współżycia i współistnienia. Nie pozwólmy odebrać sobie naszego pięknego snu o lepszym świecie. Nie idealnym, nie bez skazy, nie pozbawionym wad, ale choć trochę lepszym i trochę mądrzejszym.

    Jeśli chciałbym o czymś opowiedzieć kiedyś moim małym dzieciom, które dopytują się dziś o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi…to o tym, że kiedyś dawno, dawno temu był taki czas, taki dzień, kiedy wszyscy chowaliśmy miecze i podnosiliśmy przyłbice. Dzień, w którym wszyscy czuliśmy się lepsi, bo mogliśmy pomagać i czuć się potrzebni. Dzień w którym czuliśmy się bezpiecznie, ale gdzieś po drodze przehandlowaliśmy to, na nieustanną obezwładniającą potrzebę udowadniania sobie jakiś racji… zabrakło nam pokory. Jednak opowiem im jeszcze, że wierzę, absolutnie wierzę, że jesteśmy pięknym narodem, który jest w stanie pomimo ogromnej rany, na „orkiestrowym sercu” przejść przez ten sztorm i płynąć dalej… grać do końca świata i o jeden dzień dłużej…

    Z szacunkiem pokorą i głębokim smutkiem pochylamy się wszyscy nad tragiczną śmiercią Pana Prezydenta Pawła Adamowicza, który zginął z rąk szaleńca, z niepokojem obserwując, że to szaleństwo, ten spazm nienawiści depczący ludzkie życie, jest zjawiskiem, które zabiera nasze serca podstępnie i nieubłaganie, chowając się za ustami pełnymi górnolotnych frazesów. Jeśli przyjmiecie moje braterskie napomnienie to proszę, nie poddawajmy się temu.

    Kochajmy, ufajmy, bądźmy dla siebie wyrozumiali i życzliwi.

    Z pokorą nim rzucimy kamieniem zasłuchajmy się w siebie, czy aby my też nie jesteśmy bez winy. Niech każdy z nas te wielkie narodowe rekolekcje i wezwanie do opamiętania się zacznie od własnego serca.

    Wyrażamy głęboki smutek i składamy w imieniu łaskich sztabów WOŚP, wolontariuszy, łaskich samorządowców, przedstawicieli wszystkich wyznań i religii, partii politycznych, mieszkańców Łasku i Kolumny, najszczersze wyrazy bólu na ręce rodziny zmarłego. Obiecujemy, że tą tragiczną śmierć potraktujemy jako wielką naukę i ostrzeżenie. Pozostańmy teraz chwilę w ciszy i modlitwie.

    To czas dzielenia się dobrem – tak brzmiały jedne z ostatnich słów Prezydenta Pawła Adamowicza, pamiętajmy o nich i bądźmy ich szafarzami, nie zapominając, że orkiestra wciąż gra, i że każdy czas, to czas dzielenia się dobrem.

    Bądźmy razem. Niech nie dzieli nas serce, choć dziś jest to serce krwawiące…”

    Nastspnie mieszkańcy pogrążyli się w modlitwie. 

    29C8F678-F872-4705-8C4E-193116F360E0

    Udostępnij