• Kandydaci w kampanii wyborczej wiele mówili, że zależy im na Łasku i mieszkańcach. Jest szansa, by sprawdzić czy były to szczere zapewnienia, czy zwykła kiełbasa wyborcza.

    Wybory za pasem. W niedzielę czeka nas druga tura, podczas której mieszkańcy Łasku wybiorą, kto ma być ich przedstawicielem przez najbliższe pięć lat. Mieli oni szansę zapoznać się z programem wyborczym kandydatów, odbyły się aż trzy debaty z ich udziałem. Kandydaci reklamowali się mediach oraz organizowali spotkania.

    W pierwszej turze lepszy okazał się Piotr Wołosz, który uzyskał blisko 300 głosów więcej niż Szkudlarek. Nie można to jednak brać za tzw. „pewnik”, ponieważ głosy trzech innych kandydatów (Sylwestra Florczaka, Leszka Tadycha oraz Grzegorza Rosiaka) powędrują teraz do Szkudlarka lub Wołosza.  Co prawda,  żaden z kandydatów nie udzielił oficjalnego poparcia, jednak Sylwester Florczak stwierdził, że będzie głosował na Gabriela Szkudlarka, co mogło dać sygnał jego wyborcom.  Jeżeli okazałoby się, że wygrywa obecny burmistrz byłaby to dla niego czwarta kadencja. Łaskiem rządziłby więc przez 17 lat! 

    Jednak wygrane wybory to nie wszystko. Jak powtarza Gabriel Szkudlarek, wszystkie decyzje odbywają się za zgodą Rady  Miejskiej, która ma moc uchwałodawczą.  Radni zostali już wybrani i należy przyjrzeć się rozkładowi sił w RM. Żadne z ugrupowań nie ma większości. Będzie musiała zawiązać się koalicja. Siedem mandatów otrzymało Prawo i Sprawiedliwość.  Tyle samo mandatów ma Bezpartyjne Porozumienie Samorządowe. Cztery mandaty uzyskała Koalicja Obywatelska. Trzy mandaty należą do Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

    W tym przypadku należy spodziewać się, że PiS stanie raczej w opozycji. Po pierwsze, raczej wątpliwe, że KO zbrata się z  PiS-em. Po drugie SLD już w poprzedniej kadencji współpracowało z burmistrzem.  Jeżeli wygra Szkudlarek, można rzec, że ma pięć lat „świętego spokoju”, ponieważ łatwiej będzie mu się dogadać ze „swoimi” radnymi, co pokazała ostatnia kadencja. 

    Inaczej przedstawia się sytuacja Piotra Wołosza, który bez poparcia rady ma związane ręce. Jeżeli okazałoby się, że wygra wybory, musiałby dogadać się z komitetem, którego liderem jest Gabriel Szkudlarek. Są więc spore szanse, że o rozwoju Łasku decydowałoby tych dwóch kandydatów. Wtedy można byłoby sprawdzić, czy kandydatom faktycznie zależy na rozwoju miasta, czy są skłonni do wspólnej pracy na rzecz gminy (jak twierdzili na debacie), czy tylko mamili wyborców.  Trzeba przyznać, że to nieco ciekawa wizja. Jaka będzie jednak rzeczywistość, dowiemy się już w niedzielę.

     

    Udostępnij