• Z samorządowcem powinnam pomówić o polityce, choć nie wiem, czy potrafię, ponieważ często nie bardzo rozumiem, o co w niej chodzi.

    Jerzy Kotarski: – Ja też często nie rozumiem, o co w niej chodzi. Polityka jest trudna. Ludzie się zmieniają, ale dookoła nic się nie zmienia. Politycy mówią o ojczyźnie, o człowieku, ale w gruncie rzeczy działania wycelowane w przeciętnego Polaka też oddają ambicje polityczne. Nic nie dzieje się przypadkowo. Polityka przysłania działania gospodarcze, społeczne, samorządowe. Każda grupa polityczna reformuje, lecz najczęściej ten sam obszar. Bezustannym reformom podlegają oświata i służba zdrowia. Ocenę tych obszarów pozostawiam do indywidualnej oceny każdego Polaka.

     

    Budżet został zasilony wpływami z programu 500+. Czy skutecznie?

    Przez mój budżet przepłynęło 4,5 miliona złotych w ramach tego programu. Ale czy nie byłoby rozsądniej, by pieniądze mające na celu wsparcie rodziny, przeznaczone były na budowę żłobków, przedszkoli, mieszkań dla młodych? Aby przeznaczono jakiś procent tej kwoty na inwestycje służące dzieciom. A później – każde dziecko ma miejsce w przedszkolu za darmo. Każde dziecko w szkole ma obiad za darmo. W krótkim czasie podnoszą się standardy. Podręczniki szkolne dla dzieci – za darmo, i nie tylko w szkole podstawowej. Uważam, że sama idea programu jest słuszna, ale sposób jego realizacji widzę inaczej.

     

    Jak ocenia pan zmiany w kodeksie wyborczym dotyczące wyborów samorządowych? Dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast to dobra zmiana?

    Poczułem się bardzo urażony, gdy prezes Kaczyński stwierdził, że należy wprowadzić w samorządach dwie kadencje z powodu nasilającej się korupcji i patologii. Mnie to obraża. Dlaczego to dotyczy tylko samorządowców, a nie parlamentarzystów? Czy ktoś powiedział nam prawdę o Amber Gold? Karmili nas kłamstwem… Moim zdaniem jest jedna prosta zasada, od początku do końca: jak wszyscy idą pieszo, to wszyscy, a nie jedni pieszo, a inni limuzynami.

     

    Będzie pan startował w nadchodzących wyborach?

    Od dwunastu lat jestem wójtem. Wcześniej też aktywnie działałem w samorządzie. Od 1994 roku byłem radnym tej gminy, w latach 1994-98 zastępcą wójta, a później przez dwie kadencje przewodniczącym rady. Myślę, że już wystarczy. Nie będę kandydował. Za siedem miesięcy idę na emeryturę i będę… czytał książki, hodował króliki. Będę spędzał czas z rodziną, ciesząc się życiem.

     

    Jakie były oczekiwania wyborców?

    Zawsze takie same. Numerem jeden są drogi. Założyłem sobie, że będzie jedna dobra droga do każdej miejscowości. Zostało zbudowanych wiele dróg, ale wszystko się zużywa, a zapotrzebowanie jest coraz większe.

     

    Oczekiwania, które zaskakują?

    Pamiętam taką sytuację: mała miejscowość, w której mieści się wiejska świetlica, wykorzystywana kilka razy do roku, a ludzie życzą sobie, by zamontować w niej klimatyzację. Nie daję środków, bo muszę patrzeć na gminę całościowo, na wszystkie 25 sołectw. Wtedy klimatyzację finansuje się z funduszu sołeckiego, a takie decyzje i finansowanie muszę akceptować. Fundusz sołecki naliczany jest do budżetu od każdego mieszkańca. Przez program 500+ zasoby finansowe funduszu wzrosły, co spowodowało skutki uboczne. Wpływają do funduszu pieniądze i wszyscy chcą je rozdać, ale na zadania zlecone, którym jest na przykład oświata, brakuje. Subwencja nie do końca wynika z ilości uczniów, a raczej z algorytmów i przeliczników. Ma być przedszkole, bo dzieci mają prawo do wychowania przedszkolnego, ale nikt się nie zastanowi, z czego to zrobić.

     

    Przygotowujecie się do budowy przedszkola?

    Tak, od ośmiu lat. Działka jest kupiona, ale w wyniku ograniczonych środków finansowych trudno sprawę ruszyć. Przystępujemy do konkursów, próbujemy pozyskać pieniądze, ale nie jest to takie proste. Niebawem gmina stanie przed problemem dotyczącym konieczności realizacji wychowania przedszkolnego… Tylko gdzie? Staramy się ten problem rozwiązać na różne sposoby. Przystąpiliśmy do konkursu na budynki innowacyjne i pasywne. Może w końcu z sukcesem i możliwością rozpoczęcia budowy przedszkola ze żłobkiem.

     

    Często miewa pan chwilę zwątpienia? Rozważał w takich momentach rezygnację z pełnienia tej funkcji?

    Co najmniej kilka razy, ale wtedy trzymają mnie takie motywatory: ludzie ci zaufali, głosowali na ciebie, nie możesz rezygnować. Każdego z włodarzy dopadają takie wątpliwości i najczęściej wynikają z bezsilności. Są sytuacje, gdy po prostu ręce opadają i sił brak…

     

    Która z takich sytuacji zapisała się panu w pamięci najwyraźniej?

    Może nie najwyraźniej, ale pamiętam taką historię. Padają deszcze. Wszędzie pełno wody. Prognozy nie są optymistyczne. Posesje zagrożone. Rzeka wylewa. Człowiek jest bezsilny. Nawet, gdy udaje mu się temu zaradzić, to tylko chwila, bo woda napływa, a worki z piaskiem przeciekają. Ludzie sobie pomagają, współpracują ze sobą. Sytuacja jest do zniesienia, mimo że prognozy złe i już trzeba myśleć nawet o ewentualnej ewakuacji czy przygotowywaniu miejsc w szkole dla mieszkańców z podtopionych posesji… A na drugi dzień dzwoni człowiek i mówi, że woda zalała mu łąkę. Chce, żeby coś z tym zrobić: „Niech wójt coś z tym zrobi!”… No właśnie, tylko co, gdy trzeba myśleć o zabezpieczeniu ludzi, zwierząt, bo ciągle pada. Nie śpię w nocy, nie jem. Chciałbym pomóc! Przykry jest taki brak zrozumienia. Albo interpelacja na sesji: „Niech wójt coś zrobi z drogą, bo się kurzy”… I najlepiej niech się dzieje szybko, od ręki.

     

    Mimo wszystko tak trudne wydarzenia jednoczą większość mieszkańców.

    Tak. Są też sytuacje przyjemne, które motywują do spontanicznego działania. Jestem pełen podziwu dla sołtysów i mieszkańców, dla ich pracy przy organizacji różnych wydarzeń, na przykład dożynek wojewódzkich w 2017 roku, i wielu innych uroczystości.  Szczególne wyrazy uznania kieruję do pań sołtysek.

     

    24 i 25 sierpnia 2013 roku w Sędziejowicach odbyły się uroczystości z okazji 150. rocznicy powstania styczniowego pod patronatem prezydenta RP. To było duże wydarzenie w skali kraju.

    Myślę, że tak. Odbiło się głośnym echem w Polsce. To wydarzenie było mocno uwarunkowane historycznie. Zgromadziło wokół historycznej bitwy pod Sędziejowicami mnóstwo ludzi, przyczyniło się do wielu patriotycznych akcji. W 150. rocznicę posadzono hektar lasu. Ten las rośnie na naszych oczach, na oczach mieszkańców. W tym przedsięwzięciu bardzo nas wsparły Lasy Państwowe. Leśnicy dbają o ten „powstańczy” las każdego dnia. Społeczeństwo zjednoczyło się również przy odrestaurowaniu powstańczej mogiły na miejscowym cmentarzu. W tych działaniach dużym finansowym wsparciem obdarzyła nas Rada Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Urząd Wojewódzki. Ponadto w 2013 roku w centrum wsi zbudowaliśmy pomnik powstania styczniowego ufundowany przez mieszkańców, dla których tamte wydarzenia są niezwykle ważne, o których każdy Polak powinien pamiętać. Dbanie o miejsca pamięci narodowej jest naszym wspólnym patriotycznym obowiązkiem. To powinność każdego Polaka, także następnych pokoleń. W tradycji gminy jest też miejsce na pieszy Rajd Powstańców 1863 roku imienia Łuki Bakowicza, który odbył się 21 kwietnia. Wpisuje się w nią również coroczny rajd rowerowy po gminie Sędziejowice „Odjazdowy Bibliotekarz”, który w tym roku odbędzie już po raz siódmy.

     

    Zachowały się jakieś historyczne dokumenty na waszym terenie dotyczące tamtych powstańczych wydarzeń?

    Na szczególną uwagę zasługują „Wspomnienia z powstania polskiego 1863-1864” Józefa Oxińskiego, w których opisuje swój szlak bojowy z tamtego czasu. Niezwykle cennym źródłem są także niepublikowane dotąd wspomnienia uczestników bitwy: Piotra i Aleksandra Szembeków z Siemianic, zamieszczone w pamiętniku autorstwa wnuczki Zofii Szembek pod tytułem „Z dziejów Siemianic”. Z kolei Aleksander Pawelec, spisując swoje „Wspomnienia z lat młodości i II wojny światowej”, opowiada, jakim szacunkiem darzono powstańców. Gdy w 1928 roku na uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia do Sędziejowic przyjechał prezydent Ignacy Mościcki, najpierw przywitał się nie z władzami, a z czterema powstańcami siedzącymi na ławeczce. Historycy, pasjonaci szukają ciągle śladów tamtych czasów, co jest dla nas niezwykle ważne. Doktorant Uniwersytetu Opolskiego Paweł Grzesiak poświęcił obszerny rozdział w swojej pracy doktorskiej tym wydarzeniom. Jego rzetelna praca wsparta dokumentami uzyskanymi nawet w petersburskich archiwach niebawem powinna zostać opublikowana. To dla Sędziejowic bardzo cenne. W 2015 roku ukazała się publikacja „Pomniki wojenne: formy, miejsca, pamięć”. Marek Domański, współautor pracy, związany z Akademią Sztuk Pięknych imienia Władysława Strzemińskiego, był szczególnie zainteresowany bitwą pod Sędziejowicami oraz post-pamięcią tego wydarzenia. W ubiegłym roku prezes Dolnośląskiego Oddziału Związku Literatów Polskich Kazimierz Burnat, poeta, uczestniczący w VII rajdzie rowerowym po gminie Sędziejowice „Odjazdowy Bibliotekarz” napisał wiersz pod tytułem „Rotmistrzu von Grabbe”…, dedykowany dowódcy Kozaków Dońskich. I tutaj chciałbym podkreślić, że „dokumenty tamtego okresu”, o które pani pyta, to przede wszystkim mogiły… Mogiła powstańców została odrestaurowana, jak już mówiłem. Natomiast do dziś na cmentarzu stoi zachowany okazały monument. Został on wystawiony poległym Rosjanom w dowód uznania przez cara w dziesiątą rocznicę bitwy, czyli w 1873 roku. W całej Polsce zachowały się tylko cztery podobne pomniki z tamtych czasów.

     

    Zadbał pan nie tylko o powstańcze mogiły. Odrestaurowana została też 18-metrowa, zbiorowa mogiła żołnierzy września 1939 w Grabnie. Z tym przedsięwzięciem wiąże się niezwykła historia.

    Do odnowienia mogił żołnierzy Września przygotowaliśmy się bardzo dokładnie, nie tylko w Grabnie. Udało się odrestaurować pomnik poległych w II wojnie światowej na cmentarzu w Marzeninie. Także miejsce pamięci związane z upadkiem zestrzelonego przez Niemców polskiego samolotu w Emilianowie przypomina o tym tragicznym wydarzeniu, witając odwiedzających nową tablicą i obeliskiem w nowym kształcie. Dbamy o miejsce, w którym rozstrzelano 9 Polaków w lesie w Woli Marzeńskiej. Każdego roku 8 maja odprawia się tam mszę polową, która przypomina o śmierci niewinnych ludzi. W Grabnie chcieliśmy uzupełnić brakujące imiona, poprawić nazwiska albo niewłaściwie zapisane nazwy, na przykład Patyki, zamiast Patoki. Dlatego też poprosiliśmy o pomoc Radę Pamięci Walk i Męczeństwa o zweryfikowanie istniejących informacji. Podczas naszych wszystkich poszukiwań ustalono i udokumentowano, że w mogile nie leży trzynastu żołnierzy, a szesnastu, o czym do tej pory nikt nie wiedział. Oprócz tego uszeregowaliśmy stopnie wojskowe, ustaliliśmy brakujące imiona, poprawiliśmy nazwiska. O naszych działaniach wiedzieli wszyscy, wiedział oczywiście ksiądz proboszcz Grabna, do którego zgłosiła się starsza kobieta szukająca od wojny miejsca pochówku swojego ojca. Proboszcz skierował ją do mnie. Opowiedziała nam o swoich poszukiwaniach, o ojcu. Z jej informacji i dokumentów, które od niedawna mieliśmy wynikało, że jeden z trzech żołnierzy, o których wcześniej nie wiedzieliśmy, jest jej ojcem. To strzelec Mieczysław Domański. Była niezwykle wzruszona. Płakała. Nie mogła uwierzyć, że odnalazła ojca.

     

    Po latach nieustających poszukiwań odnalazła miejsce pochówku ojca w Grabnie i właściwie tylko dlatego, że zbiegło się to z odrestaurowaniem grobu.

    Dokładnie tak. Do dziś mamy kontakt z tą panią. Gdy w 2014 roku oddawaliśmy mogiłę, na uroczystości przyjechała autokarem cała jej rodzina: dzieci, wnuki, prawnuki. Każdego roku przed Wszystkimi Świętymi przyjeżdża zza Warszawy na grób ojca. Odwiedza zawsze też nas w urzędzie gminy i częstuje pysznymi wypiekami z własnej cukierni.

     

    Za siedem miesięcy będzie pan już na emeryturze. Jakie rady zostawiłby pan swojemu następcy?

    Nie chcę udzielać żadnych rad. Czytelnikom powiem tylko tyle: Życie jest tylko jedno i zawsze „na czysto”. Nie ma życia „na brudno”, więc trzeba żyć od razu „na czysto”. I trzeba pamiętać, że często samorządność przerasta ludzi. W konsekwencji dobrzy, aktywni ludzie wypalają się, słabną, rezygnują. Nie trzeba jednak się poddawać. W społeczeństwie jest dużo mądrości, a ona zweryfikuje każdego.

    Udostępnij