• Agnieszka Sobczak: – Skąd fascynacja łowiectwem?

    Łukasz Markowski: – Łowiectwem zaraził mnie mój tata. Gdy byłem dzieckiem, często jeździliśmy razem nie tylko na polowania. Zimową porą woziliśmy karmę do lasu, by zwierzęta mogły przetrwać ten ciężki dla nich okres. Obecnie w zimowym dokarmianiu wspierają nas dzieci ze szkoły w Okupie. Co roku, po szkolnej zabawie halloweenowej, zawozimy do lasu dziesiątki, a nawet setni kilogramów dyń. Dziki już czekają na tegoroczne przysmaki.

    Kto może należeć do koła łowieckiego?

    – Każdy myśliwy musi należeć do Polskiego Związku Łowieckiego. Ja należę do Koła Łowieckiego numer 16 „PONOWA” w Łasku, które w tym roku obchodziło swój jubileusz. Mamy 90 lat tradycji! Obecnie nasze koło liczy 29 członków, w tym jedną kobietę – Dianę.

    Jakim obszarem opiekuje się koło?

    – Dzierżawimy około 8,5 tysiąca hektarów. Są to tereny leśne i polne, na których żyją zające, bażanty, kuropatwy, piżmaki, słonki, dzikie kaczki, jenoty, borsuki, lisy, dziki, sarny, jelenie, a nawet odwiedzają nas łosie!

    Czym zajmuje się myśliwy, poza, oczywiście, strzelaniem?

    – Gospodarka łowiecka polega nie tylko na strzelaniu. Przez cały rok mamy naprawdę dużo pracy. Już na początku wiosny uprawiamy ziemię, by w następnym czasie można było posiać kukurydzę i posadzić topinambur. Przez lato plony dojrzewają, a zimą zwierzęta mają tam „stołówkę”. W ostatnich dwóch latach wpuściliśmy około 300 kuropatw do naszego łowiska! Nie polujemy na nie od dwudziestu lat. Chcąc zachować te piękne ptaki, postanowiliśmy je introdukować. Zajmujemy się również likwidowaniem szkód wyrządzonych przez zwierzęta rolnikom. Niestety, sarny, jelenie i dziki często wchodzą w uprawy i robią szkody, w związku z czym jesteśmy zobowiązani wypłacić odszkodowanie bądź naprawić wyrządzone szkody. Mamy również domek myśliwski, w którym co roku, jak w każdym domu, jest dużo pracy. Budujemy nowe urządzenia łowieckie, paśniki, lizawki, podsypy dla bażantów, kuropatw i innych ptaków. Aby na wszystko starczyło środków, organizujemy polowania dla myśliwych z zagranicy.

    Myśliwy musi mieć celne oko. Z jakiej broni strzelacie i gdzie trenujecie?

    – Spotykamy się na strzelnicach myśliwskich. Na takiej strzelnicy są cztery konkurencje z broni śrutowej i dwie z kulowej. Nazywamy to sześciobojem myśliwskim, który polega na strzelaniu do makiety dzika i zająca w przebiegu, do tarcz w kształcie lisa i do latających rzutków.

    Polujecie z psami?

    – Tak! Jest bardzo dużo ras psów myśliwskich, które pomagają nam w naszej pasji! Z odpowiednim psem polowanie nabiera koloru. Z norowcami poluję się na przykład na lisy, z wyżłami na „pióro”m a z terierami na dziki. Też posiadam psa. Wabi się RIKA. Jest rasy wachtelhund i należy do rodziny płochaczy. Kocha pływać, nawet w lodowatej wodzie. Bardzo lubi aportować, a co najważniejsze, świetnie płoszy!

    Skala kłusownictwa w Polsce, mimo ciągłych działań mających na celu zniwelowanie tego procederu, nadal jest ogromna. Jak to wygląda w naszych lasach?

    – Niestety, ciągle są ludzie, którzy pozyskują zwierzynę w okrutny, niedozwolony sposób. Najgorsze jest, że kłusownik, zakładając sidła, nie jest w stanie sprawdzić wszystkich wnyków i często nie podnosi swojego „łupu”. W pobliskim lesie znaleźliśmy żywego, ale strasznie wychudzonego dzika na wnyku! Naprawdę przykry widok! Miejmy nadzieję, że takich sytuacji będzie coraz mniej. Jeśli podczas wizyty w lesie zobaczymy pętlę z drutu, to niezwłocznie trzeba o tym powiadomić leśniczego lub myśliwego! Były też takie sytuacje, że człowiek się zaplątał w sidła zastawione przez kłusownika.

    Skoro myśliwy kocha zwierzęta, to dlaczego do nich strzela?

    – Naprawdę kochamy zwierzęta, dlatego poświęcamy im tyle czasu. Jednak, by prawidłowo dbać o gospodarkę łowiecką, trzeba też eliminować na przykład lisy, których w ostatnich czasach było bardzo dużo. Dzięki zmniejszeniu ich populacji pojawiły się na naszych polach znowu zające! Co roku dostajemy od nadleśnictwa plan z informacją, ile mamy pozyskać danego gatunku. Musicie nam uwierzyć, prowadzimy selekcję, wybieramy najsłabsze, najmniejsze i cherlawe osobniki. Na tym to polega! Jeśli zwierząt będzie w lesie za dużo, to i młode lasy nie nadążą rosnąć. Zwierzyna płowa, czyli jelenie i sarny, bardzo lubią młode pędy drzew.

    Twoje najcenniejsze trofeum.

    – Hmmm! Każde trofeum jest wyjątkowe. W tym sezonie pozyskałem przepięknego odyńca, który wybierał się zrobić szkodę w kukurydzy u pobliskiego rolnika. Dzik ważył 144 kg, a jego szable mierzyły 21 centymetrów!

    Dziękuję za rozmowę.

    Łukasz Markowski: – Z myśliwskim pozdrowieniem „Darz Bór”.

    Udostępnij