• Agnieszka Sobczak: – Dlaczego akurat siatkówka plażowa, a nie halowa czy w ogóle inna dyscyplina sportu?

    Katarzyna Kociołek (młoda, utytułowana siatkarka plażowa): – Wybrałam siatkówkę, ponieważ moja siostra też ją trenowała. Chodziłam na jej mecze, oglądałam i mówiłam sobie, że też kiedyś będę tak grać.

    Gdzie stawiałaś pierwsze siatkarskie kroki?

    – Zaczynałam w Łaskim Międzyszkolnym Ludowym Klubie Sportowym, gdzie trenował mnie Bogdan Lipowski. Trenowałam wówczas tylko siatkówkę halową. Latem grywałam na plaży, ale zawsze z początkiem sezonu wracałam na halę.

    Kiedy poczułaś, że siatkówka plażowa to dla ciebie coś więcej niż halowa?

    – Po jednym z turniejów plażowej piłki siatkowej trenerka Kadry Polski Magdalena Michoń-Szczytowicz przyuważyła mnie i zaproponowała, żebym poszła do szkoły SMS w Łodzi (Szkoła Mistrzostwa Sportowego – przypis redakcji) i trenowała jako polska kadrowiczka. Zdecydowałam się i rozpoczęłam naukę w liceum, by trenować już tylko siatkówkę plażową.

    Ile czasu tygodniowo poświęcasz na treningi?

    – W szkole trenujemy praktycznie cały czas. Jeden, dwa treningi codziennie. Trenuję razem z innymi dziewczynami z mojej szkoły.

    Twoje siatkarskie guru

    – Szczerze mówiąc, nie mam jakiegoś jednego określonego siatkarskiego guru. Jest wielu zawodników i trenerów, z których biorę przykład. Moimi obecnymi nauczycielami są Joanna Wiatr i Rafał Szternel.

    Twoje partnerki z boiska?

    – Przez ostatnie dwa lata tak naprawdę grałam w parze z Jagodą Gruszczyńską na turniejach w Polsce i Karoliną Baran na międzynarodowych imprezach. W tym roku trochę się pozmieniało ze względu na kontuzję Karoliny. Zagrałam z nią tylko Mistrzostwa Polski juniorek i Mistrzostwa Świata do lat 19 na Cyprze. Natomiast z Jagodą grałam na MP kadetek, na Mistrzostwach Europy do lat 18 w Czechach i na Mistrzostwach Europy do lat 20 w Austrii. O tym, w jakich parach gramy na turniejach, zazwyczaj decyduje trener.

    Pochwal się, proszę, sportowymi sukcesami.

    – W tym roku zdobyłam kilka tytułów, z których jestem bardzo zadowolona, tym bardziej że się ich raczej nie spodziewałam. Z Jagodą zdobyłyśmy złoto na Mistrzostwach Polski Kadetek w Gorlicach i na Mistrzostwach Europy do lat 18. Z Karoliną natomiast wywalczyłyśmy złoto na Mistrzostwach Polski w Kędzierzynie-Koźlu i srebro na Mistrzostwach Świata do lat 19.

    Które z nich są szczególnie ważne?

    – Myślę, że w tym roku najważniejszym osiągnięciem dla mnie było złoto na Mistrzostwach Europy do lat 20. Przegrałyśmy jeden mecz w grupie. Grałyśmy z tak zwanej „prawej strony drabinki” i, szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że dojdziemy do finału. Mimo mojej kontuzji, odniosłyśmy upragnione zwycięstwo – dla mnie szczególnie ważne.

    Plusy i minusy wynikające z uprawiania tego sportu.

    – Plusy? Przede wszystkim robię to, co kocham. Poza tym poznałam wielu fantastycznych ludzi. Usamodzielniłam się jeszcze bardziej, ponieważ już trzeci rok mieszkam poza domem. Nauczyłam nie poddawać się, być wytrwałą w dążeniu do celu. No i dzięki tym wszystkim turniejom zwiedzam świat. A minusy to kontuzje.

    Jesteś bardzo zajętą osobą. Masz wolny czas czy sport wypełnia każdą chwilę?

    – Bardzo trudno znaleźć wolny czas. Jeśli już mi się to uda, staram się jak najlepiej go wykorzystać na spotkania z rodziną i przyjaciółmi i na naukę. Teraz, w ostatniej klasie liceum, tego czasu jest jeszcze mniej. Muszę uczyć się do matury. Właściwie nie narzekam na brak wolnego czasu, ponieważ robię to, co kocham – gram w siatę.

    Sportowe marzenia? Najbliższe plany?

    – Teraz czeka mnie matura, czyli dużo nauki, a przy okazji ostre trenowanie do następnego sezonu. Plany na przyszły sezon, to medal, oby nie jeden… Spełnieniem moich sportowych marzeń byłby medal zdobyty na igrzyskach olimpijskich. Przede mną dużo ciężkiej pracy, ale wierzę, że wszystko jest możliwe. Potrafię marzyć, więc mam siłę, by walczyć o swoje marzenia.

     

    Wywiad z 24.10.2012

    Udostępnij