• IV liga

    W 24. kolejce piłkarze LKS Kwiatkowice przegrali w wyjazdowym meczu z KS Kutno 4:3. Zespół zajmuje 12. miejsce w tabeli.

     

    Klasa okręgowa

    Zwycięska passa trwa w Buczku. W 19. kolejce piłkarze Orkana wygrali 4:1 z Czarnymi Rząśnia. Mecz cieszył się sporą popularnością, ponieważ obejrzało go ponad 600 mieszkańców. Zawodnicy Orkana byli bardzo zmotywowani, ponieważ chcieli zrewanżować się za porażkę w Rząśni 2:0.

    Mocniej rozpoczął Orkan. Już w 3. minucie Dawid Tomczyk wrzucił mocno w pole karne, a tam Kamil Szymanek strzałem z głowy mocno postraszył bramkarza rywali. Jak pokazał dalszy przebieg meczu, goście groźni byli po rzutach wolnych. Mieli zawodnika, który potrafił je wykonywać. W naszej załodze stoper Damian Cieplucha był bezbłędny, mocno dostosował się do wysokiego poziomu drugi stoper Hubert Rechciński, a dodawali jeszcze Kuba Faryś i Dawid Tomczyk. Świetną robotę w środku robił Patryk Niciak i Darek Szymanek. Pierwszy gol w meczu został strzelony przez drużynę gości, którzy po rzucie wolnym niespodziewanie objęli prowadzenie. Mocny rzut wolny, piłka zmierzała w środek bramki, obronił ją Welsam Macedo. Niestety, do piłki podbiegł przeciwnik i dobił piłkę. Od 15. minuty trzeba było odrabiać straty. Orkan prowadził grę, ale zanim to nastąpiło, Czarni nas jeszcze raz mocno postraszyli. Sam wybiegł za pole karne, a piłka trafiła go przypadkowo w rękę. Na szczęście obyło się bez konsekwencji, a piłka odbiła się od poprzeczki. Od tego momentu Orkan wydawał się jeszcze bardziej zmotywowany do gry. Naszą mocną stroną były rzuty rożne. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.

    Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia. Już w 46. minucie mieliśmy efekt. Kolejny świetnie rzut rożny przez Patryka Niciaka. Piłka zagrana na drugi słupek, a tam jak spod ziemi pojawił się Darek Szymanek i precyzyjnym strzałem głową wyrównał na 1:1. Minęło 9 minut i kolejny rzut rożny bity przez Patryka Niciaka i ponownie Darek Szymanek bezbłędny. Prowadzimy. Radość na trybunach, ławka rezerwowych aż eksplodowała z radości. Goście mocno zaskoczeni, ale już nie byli w stanie się odgryźć. Obrona dowodzona przez Ciepluchę była nie do przejścia. W 68. minucie piłkę w środku pola dostał Szymanek, pomimo ataków nie dał się przewrócić, utrzymał przy piłce i jeszcze zagrał prostopadłą do wybiegającego Piotra Burskiego. Ten zabrał się z piłką, prowadził blisko przy nodze, wziął rywali na plecy, spokojnie spojrzał w oczy bramkarzowi i nie dał szans na interwencję 3:1. Pięć minut później kolejna akcja Orkana, piłka zagrana do Szymanka i Kamil spokojnie ją zasłonił, a rywal zadziałał impulsywnie i nieprzepisowo powstrzymał naszego napastnika. Sędzia nie miał wątpliwości. Rzut karny. Piłkę na 11. metrze ustawił Piotr Burski. Rozbieg odpowiedni, siła i precyzja też (4:1).

    Kibic numer jeden drużyny Bronisław Węglewski, który oczywiście był obecny i oglądał mecz, mógł być zadowolony i z postawy zawodników, i z wyniku. Trener zrobił zmiany; na murawie pojawili się Łukasz Serafinowicz, Adam Dobrowolski, Krzysztof Cichosz, Jacek Majda, Kamil Malinowski i Patryk Kaczmarek. Goście nie mogli się podnieść po tych ciosach, Orkan kontrolował grę i był bliski podwyższenia rezultatu. Zaraz po wejściu na boisko bliski strzelenia gola był Łukasz Serafinowicz. Strzał Kamila Malinowskiego w ostatniej chwili zablokował obrońca, akcję zakończoną strzałem Jacka Majdy obronił bramkarz, najlepszy punkt rywali powstrzymał też Piotra Burskiego przed ustrzeleniem hat-tricka. Wynik już nie uległ zmianie.

     

    Niestety, sromotną porażkę odniosła drużyna Widavia Widawa, która przegrała 11:1 z MLKS Konopnica.

    W tabeli Orkan Buczek nadal na fotelu lidera. Widavia Widawa zajmuje 13. miejsce.

     

    A-klasa

     

    Kolejne trzy punkty zdobyli zawodnicy drużyny MULKS-u. Tym razem wyższość naszych graczy musieli uznać zawodnicy Ludowego Klubu Sportowego z Sochy. Pomimo iż drużyna gospodarzy wyszła na murawę łaskiego CSiR w mocno odmienionym składzie (brak pauzujących za kartki czy narzekających na urazy: Michalskiego, Klewina, Marciniaka, Kucharskiego czy choćby Dawida Różyckiego), to właśnie my byliśmy faworytem tego pojedynku. W pierwszej odsłonie MULKS ruszył do ataku, próbując udowodnić rywalom z Sochy, że remis (1:1) wywalczony jesienią na boisku w Sosze to wypadek przy pracy. Pomimo przewagi goście dość umiejętnie bronili się, ale pomagali im w tym też nasi gracze, którzy nie wykorzystywali doskonałych sytuacji pod ich bramką. Poprawna gra obronna w pierwszej połowie to jednak wszystko, na co było stać w sobotnie popołudnie naszych rywali. Zawodnicy z Sochy zupełnie nie zagrażali naszej bramce, przez co Sławomir Świątek nie miał za wiele pracy w tym pojedynku. Pomimo zdecydowanej przewagi MULKS-u również golkiper przyjezdnych zachował czyste konto bramkowe i w pierwszej połowie fani drużyny z Łasku nie oglądali bramek.

    Drugą połowę zaczynamy ze zmianą. Za Kubę Pospiszyła wchodzi na boisko Krzysiek Kanios, a w 55. minucie w miejsce Mateusza Stępnia na murawie pojawia się Marcin Bęben. Zmiany te wprowadziły sporo ożywienia w naszej drużynie, natomiast rywale zaczęli powoli opadać z sił. Zdobywamy przewagę i na efekty długo nie trzeba było czekać. Jedenaście minut pomiędzy 64 a 75 drugiej połowy to był prawdziwy popis skuteczności naszej drużyny. W tym czasie do bramki LKS Socha trafiali: Jakub Sęczkowski dwukrotnie oraz Krzysiek Kanios, Błażej Waga i Marcin Kwiatek. W 76. minucie kontaktowego gola zdobyli przyjezdni, ale na tym zakończyły się popisy snajperów z Sochy. Trzy minuty przed końcem swojego trzeciego gola, a szóstego dla MULKS-u Łask strzelił Kuba Sęczkowski, tym samym ustalając wynik meczu. Na boisku pojawili się jeszcze Kamil Kurcbuch, Bartosz Nebelski, Mateusz Glinski oraz Dominik Raduch, który zaliczył asystę przy ostatniej bramce. Zwycięstwo to spowodowało, że nasza drużyna utrzymała pozycję lidera sieradzkiej klasy A gr. II.

     

    Zwycięstwo odniosła także Tęcza Brodnia. Choć widowisko w Zapolicach nie było okraszone fajerwerkami, to jednak gracze Tęczy wypunktowali rywala i nie dali się zaskoczyć pod własną bramką, co w efekcie dało pewne zwycięstwo i przełamanie złej passy. Za walory artystyczne nikt punktów w piłce nożnej nie przyznaje, liczy się to, co w sieci. Po bramkach Jarka Filipczaka, Pawła Strzeszewskiego i Damiana Kierasia wywozimy cenne punkty. Trzy asysty zaliczył Arkadiusz Waga.

    Tęcza zajmuje czwarte miejsce w tabeli.

     

    B-klasa

     

    W 11. kolejce odbyły się derby gminy Widawa. LKS Chociw rozgromił 5:1 LZS Chrząstawę. Rokita Rokitnica podzieliła się punktami i zremisowała z Wolą Wiązową 1:1.

    Piłkarze GKS Sędziejowice przegrali pierwszy mecz rundy wiosennej na własnym boisku. Podopieczni Roberta Zięterskiego przegrali z Hetmanem Rusiec 1:4. „Niebiescy” rozegrali niezłe spotkanie. Mimo starcia z wyżej sklasyfikowanym rywalem, nie ustępowali miejsca na boisku.

    Myślę, że wynik meczu nie odzwierciedlał samego obrazu gry. Mecz był wyrównany. Każdy z naszych zawodników zostawił kawał zdrowia na boisku. Niestety, goście okazali się być bardziej skuteczni i wykorzystując swoje sytuacje, sprawili, że wynik był wyższy niż sama gra pokazała – mówił po meczu Łukasz Witkowski.

    Mimo straty dwóch bramek do przerwy, „niebiescy” nie załamali się. Tuż po zmianie Dominik Wojna zdobył bramkę kontaktową.

    Szkoda, że zabrakło szczęścia i tej skuteczności. Mecz był otwarty i przy stanie 1:2 naprawdę wszystko mogło się wydarzyć – podkreślił pomocnik GKS-u.

    Mimo porażki Łukasz jest zadowolony z postawy zespołu i przekonany, że po wyciągnięciu wniosków z sobotniego spotkania GKS Sędziejowice będzie w stanie walczyć o komplet punktów w każdym następnym meczu.

     

    W tabeli: trzecie miejsc LKS Chociw, czwarte Rokita Rokitnica, siódme GKS Sędziejowice, a ostatnie LZS.

    foto: Sędziejowice

    Udostępnij