• Agnieszka Sobczak rozmawia z 75-letnim Leszkiem Krysiakiem, pierwszym licencjonowanym trenerem pochodzącym z Łasku.
    Agnieszka Sobczak: – Od kiedy piłka nożna stała się Pana pasją?
    Leszek Krysiak: – Urodziłem się przy boisku i całe życie na nim spędziłem. Teraz też uważnie śledzę poczynania piłkarzy. Niedziele spędzam na meczach w Łasku, w Buczku.
    Gdzie jako piłkarz stawiał Pan pierwsze kroki?
    – Chodziłem do Pabianic do szkoły, więc moje pierwsze kroki stawiałem we Włókniarzu Pabianice. Grałem w juniorach. Później, też ze względu na szkołę, przeniosłem się do Łodzi i, wtedy już jako senior, grałem w Orkanie Łódź. Po powrocie do Łasku grałem w Sparcie Łask, później Spójni i Budowlanych Łask. Kiedy uzyskałem licencję trenerską, zgodnie ze zmianą przepisów w 1972 roku nie mogłem już grać jako zawodnik.
    Był Pan pierwszym licencjonowanym trenerem pochodzącym z Łasku.
    – Fakt, byłem pierwszym trenerem. Licencję zrobiłem w 1969 roku i do 2005 uczyłem chłopców grać w piłkę nożną. Później takie licencje zrobili Andrzej Mara i Paweł Franczak.
    Od kogo czerpał Pan trenerską wiedzę?
    – Uczyłem się od doświadczonych trenerów: Jana Matysiaka, Czesława Fudaleja, Piotra Ślusarczyka, Szczepana Miłosza, Krzysztofa Czaplińskiego. Wszyscy oni mieli licencję, ale nie byli łaskowianami.
    Pamięta Pan swój pierwszy nabór piłkarski?
    – Tak i to bardzo dobrze. Pierwszy nabór do młodszych i starszych juniorów odbył się w 1969 roku. Przyszło wówczas ponad 80 osób.
    Wszystkich Pan przyjął i sam trenował?
    – Jasne, że tak. Prawie nie schodziłem z boiska. Codziennie o 15.00, zaraz po pracy, szedłem na boisko i działałem do 20.00. Treningi odbywały się od poniedziałku do niedzieli, z wyjątkiem soboty.
    W swojej karierze był Pan trenerem Budowlanych, Koraba Łask i Tęczy Brodnia. Jak Pan wspomina tamten czas?
    – Wspominam z wielką sympatią te kluby, swoich wychowanków i innych trenerów. Z Budowlanymi jako zawodnik awansowałem do Łódzkiej Ligi Okręgowej, zwanej wtedy trzecią ligą. W 1991 roku jako trener wprowadziłem Korab Łask do ligi międzyokręgowej kalisko-sieradzkiej (czwarta liga), a Tęczę Brodnia do klasy okręgowej.
    Może być Pan dumny również ze swoich wychowanków.
    – Oczywiście, że tak. Wiele sukcesów odnosili grający przez dwadzieścia lat Mirek Karasiński, najlepszy bramkarz w juniorach i w seniorach, Sławek Kołasiński, Andrzej Gajda, Janusz Sysio, Włodek Chruściel, Krzysiek Ludwisiak. Z młodszych talentem piłkarskim wyróżniali się Mariusz Sokołowski, Arek Antczak, Dariusz Dębkowski, Piotrek Wojtaszek i Darek Wojtaszek, Grzesiek Kmita i z pewnością wielu innych. Wychowałem też reprezentanta Polski Darka Peredzyńskiego. Grał w pierwszej lidze w Stali Mielec. Rewelacyjny napastnik. W meczu, o ile pamiętam z Finlandią, uległ poważnej kontuzji, która, niestety, zatrzymała jego karierę sportową. Ogólnopolska gazeta „Sport” Katowice ogłosiła ranking najlepszych zawodników do lat dwudziestu. W tej elitarnej grupie znalazł się Darek.
    Co dla Pana jest największym sportowym sukcesem?
    – Pamiętam, gdy Warta Sieradz grała Puchar Polski ze Śląskiem. Potem zagrała z nami, Budowlanymi Łask. Wygraliśmy wtedy 2:1, co ich wówczas dość mocno zaskoczyło. Sukcesem było też wprowadzenie małego klubu Tęcza Brodnia w 2004 roku do klasy okręgowej.
    Jaki powinien być trener?
    – Zachowanie trenera to klucz do sukcesu. Trener zna swoich zawodników. Mogą liczyć na niego i jego pomoc nie tylko w sprawach sportowych. Drużyna to jak rodzina. Nie trzeba krzyczeć na zawodników, a tym bardziej bluźnić, by ich zmotywować do pracy. Podstawą jest też właściwa praca trenerska nad taktyką. Na treningach nie można odpuszczać, bo wtedy na meczach też będzie się odpuszczać. I zawsze trenowałem z zawodnikami. Schodziłem mokry z boiska.
    W jakim czasie można stworzyć dobrą drużynę?
    – Na pewno nie w ciągu roku. Dwunastoletni chłopak jeśli ma chęci, trochę talentu i zaangażowanie, to po sześciu latach będzie z niego zawodnik.
    Najlepszy czas łaskiego sportu to…
    – Lata 1968-74, kiedy w łaskich klubach grali chłopcy dojeżdżający z Pabianic, z Łodzi. Złote czasy to też Budowlani Łask pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych oraz Korab Łask w latach dziewięćdziesiątych.
    W jaki sposób ożywić łaski sport?
    – Przede wszystkim opieką objąć młodzież szkolną. Wyprowadzić wf z sal na boiska. Byłoby idealnie, gdyby dzień w szkole kończył się dwiema godzinami zajęć ruchowych na powietrzu. Trzeba też stwarzać warunki do rozwoju, na przykład organizować dojazdy na treningi dzieciakom mieszkającym dalej. Jesienią czy zimą dać im możliwość korzystania z sal gimnastycznych w weekendy. Więcej zajęć ruchowych już w przedszkolu, więcej imprez integracyjnych, lepiej wyposażone sale gimnastyczne, boiska. Pamiętam, gdy po wejściu do okręgówki, pojechaliśmy w 1973 roku do Niemiec. Później Niemcy przyjechali na obóz do nas. Duże wrażenie zrobiła na nas doskonale wyposażona sala gimnastyczna, nawet w sprzęt do skoku w dal. Wszystkie dzieci ćwiczyły, nawet niepełnosprawne. Nikt nie siedział na ławce. Mam nadzieję, ze łaski sport odnowi się. Dzięki burmistrzowi Gabrielowi Szkudlarkowi odżyła piłka nożna. Należy wyrazić podziękowanie za reaktywację drużyny seniorskiej MULKS w Łasku. Myślę, że w naszym mieście może spokojnie być czwarta liga.
    Kibice dawniej i dziś…
    – Kiedyś boisko piłkarskie Budowlanych i Sparty mieściło się tam, gdzie teraz Instalplast. Ogrodzone było drewnianą trybuną, pod którą znajdował się magazyn sprzętu i szatnia dla jednej drużyny. Wszystkie rozgrywane tam nasze mecze oglądało 1000-1500 osób. Taki mecz to było sportowe święto, w którym uczestniczyły całe rodziny. Lubię, gdy się kibice bawią. Nie znoszę chamstwa, wyzwisk i niesportowego zachowania.
    Od ponad pięćdziesięciu lat jest Pan związany z piłką nożną. Czy przez tak aktywne pół wieku zdarzyły się jakieś kontuzje?
    – Nigdy. Nigdy też nie chorowałem. Mimo siedemdziesięciu pięciu lat, jestem w bardzo dobrej kondycji fizycznej. Moja recepta na zdrowie to rower, spacery i spędzanie czasu na powietrzu oraz właściwe odżywianie się.
    Z inicjatywy Pawła Pasternaka powstał projekt Historia Łaskiego Sportu. Wszystkich, którzy zechcieliby podzielić się wiedzą, zdjęciami, pamiątkami, w celu rzetelnego opracowania tematu i wydania go nie tylko w formie elektronicznej, ale również książkowej, prosimy o kontakt z pomysłodawcą. Tel. 662-883-079, na Facebooku – Historia Łaskiego Sportu i okolic.

    Udostępnij