• Dobra wiadomość. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych zajmie się zimowym utrzymaniem krajówki. Ale to nie koniec problemu z ustaleniem, do kogo należy 17 km dróg przebiegających przez gminę Łask. Tego nadal nie wiadomo. A GDDKiA idzie w zaparte…
    24 stycznia wojewoda łódzki Jolanta Chełmińska poleciła dyrektor łódzkiego oddziału GDDKiA odśnieżanie dróg krajowych. W piśmie podkreśliła, że w najbliższym czasie występować mają opady śniegu i oblodzenia, a bezpieczeństwo użytkowników dróg jest najważniejsze. GDDKiA o konieczności zapewnienia przejezdności określonych odcinków krajówek ma być powiadamiana (telefonicznie, a następnie pisemnie) przez pracowników Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego ŁUW. GDDKiA idzie jednak w zaparte – odśnieży, ale nie na własny koszt. Tydzień po pouczeniu przez wojewodę, zastępca dyrektor generalnej dyrekcji, przesłała odpowiedź do Urzędu Miejskiego w Łasku. Z treści pisma wynikało, że na polecenie wojewody będzie odśnieżać, ale „każdorazowo, w celu rekompensaty kosztów poniesionych przez Skarb Państwa na utrzymanie dróg nie będących w zarządzie GDDKiA, będziemy obciążać gminę w miesięcznym cyklu rozliczeniowym.”
    Jak wcześniej pisaliśmy, występuje tutaj spór kompetencyjny związany z interpretacją przepisów. Według GDDKiA po otwarciu ostatniego odcinka S8, 17 km dróg krajowych biegnących przez gminę Łask powinna przejąć gmina, a następnie utrzymywać za własne pieniądze. Wg gminy, to niezgodne z prawem. Mało tego – byłoby to zabójstwo dla wszelkiego rodzaju inwestycji, gdyż bieżące utrzymanie krajówek kosztowałoby miliony (odśnieżanie, remonty dróg, wiaduktów). W zależności od tego, kto ten spór wygra, będzie obciążony kosztami, jakie do tej pory musiał ponieść (np. 2 tygodnie temu gmina posypała drogę na Piotrków). Bo jakby nie było, w nagłych wypadkach ktoś o krajówkę musi dbać. Na razie nie widać rozwiązania.
    W całą sprawę doskonale wpisuje się kilkumetrowy „niczyj” odcinek łączący drogę krajową z wyremontowanym w ubiegłym roku odcinkiem drogi w Orchowie. To kawałek drogi gruntowej przy zjeździe z krajówki. Pokrywające go dziury są zagrożeniem dla kierowców. Ale nie wiadomo, kto miałby się nim zająć.
    – Są dziury porobione, jest niebezpiecznie, bo czternastka jest ruchliwa i trzeba szybko albo włączać się do ruchu albo szybko uciekać z tej drogi. A tutaj dziura na dziurze. Nie wiadomo czyj to fragment. Ale co to interesuje nas, to jest Polska, gdzie w tym w wszystkim człowiek, jeżeli była inwestycja kosztująca milion złotych można było to ugryźć logicznie, to się w głowie nie mieści. Między sobą się kłócą „ja nie pozwolę, ja nie zrobię”, a gdzie w tym człowiek i jego bezpieczeństwo? – pyta retorycznie zdenerwowany mieszkaniec wsi.
    – Gdy remontowaliśmy drogę w Orchowie, chcieliśmy aby asfalt dochodził do drogi krajowej. Jednak GDDKiA wymagała od nas przebudowy całego skrzyżowania, co znacznie podrożyłoby koszty zadania – wyjaśnia naczelnik gospodarki Krzysztof Nowakowski. – Dlatego postanowiliśmy zakończyć inwestycję na granicy naszej działki.
    Naczelnik zapewnił nas, że postara się wyrównać dziurawy fragment drogi.

    Udostępnij