17 października w Szkole Podstawowej im. Janusza Korczaka w Okupie odbył się Międzyszkolny Konkurs Literacki „Ludzie listy piszą”, w którym wzięli udział uczniowie ze szkół podstawowych z Łasku, Bałucza, Marzenina, Wiewiórczyna, Wrzeszczewic, ze szkoły gospodarzy, a także trzech gminnych gimnazjów.
Dwudziestu siedmiu uczestników podzielonych na trzy kategorie wiekowe przez 90 minut pisało listy. Najmłodsi (poziom A: klasy III-IV) pisali list do mamy o swojej koleżance lub koledze, nieco starsi (poziom B: klasy V-VI) do psa skrzywdzonego przez człowieka. Z najtrudniejszym adresatem zmierzyli się gimnazjaliści (poziom C). Zadanie konkursowe polegało na napisaniu listu do raka, choroby nowotworowej, na którą cierpi coraz więcej ludzi bez względu na wiek.
Po części konkursowej uczestnicy oraz wszyscy uczniowie szkoły w Okupie spotkali się z wyjątkowym twórcą – beatboxerem Rafałem Stasiakiem. Artysta opowiedział o niecodziennej sztuce tworzenia dźwięków tylko za pomocą własnego aparatu mowy i mikrofonu. Chętni mogli spróbować swoich sił i beatboxować pod okiem mistrza.
Na wyłonienie laureatów oraz wręczenie nagród i dyplomów zainteresowani czekali do 25 listopada. Do tego czasu trwała przede wszystkim praca zespołu jurorskiego. Listy oceniało trzyosobowe, niezależne jury: dr hab. Edyta Pałuszyńska – kierownik Katedry Lingwistyki Stosowanej i Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego, mgr inż. Magdalena Wróbel – pracownik naukowo–dydaktyczny Katedry Zarządzania Produkcją i Logistyki Politechniki Łódzkiej, oraz redaktor naczelna tygodnika Mój Łask – dziennikarka Magdalena Hodak. Pionierski sposób pracy komisji, zaproponowany przez organizatora, spotkał się z aprobatą jurorek. Każda z pań zgodnie z określonymi kryteriami dokonała indywidualnej oceny prac. Po zsumowaniu przyznanych punktów wyłoniono zwycięzców w poszczególnych kategoriach.
Kategoria (klasy III-IV)
POZIOM A: I m. – Kinga Jagiełło (SP Bałucz), II m. – Katarzyna Bednarkiewicz (SP Marzenin), III m. – Julia Bednarska (SP Okup). Wyróżnienie: Julia Witusik (Bałucz).
POZIOM B: I m. – Adam Sukiennik (SP nr 5 Łask), II m. – Julia Kijowska (SP Wiewiórczyn) i Magdalena Jędryka (SP Marzenin), III m. – Kacper Kniaziewicz (SP nr 5 Łask). Wyróżnienie: Weronika Szadkowska (SP nr 1 Łask).
POZIOM C: I m. – Aleksandra Siemieniewska (PG nr 3 Łask-Kolumna), II m. – Bartosz Maniecki (PG nr 2 Łask), III m. – Hubert Becherka (PG nr 1 Łask). Wyróżnienie: Hanna Tarasiewicz (PG nr 3 Łask-Kolumna).
Jurorki zwróciły uwagę na wysoki poziom umiejętności literackich uczniów. Jednomyślnie stwierdziły, że listy świadczą o dużej wrażliwości i empatii ich twórców, którzy dokonali pogłębionej analizy tematów. Prace ujmują nie tylko bogactwem treści i słownictwa, dojrzałością sądów, zróżnicowanym sposobem argumentacji i rozważań, ale przede wszystkim niosą ważny przekaz – Nie traćmy wiary w człowieka.
Organizatorzy postarali się, by nagrodzić wszystkich uczestników konkursu. Szczególne nagrody, ufundowane przez Mój Łask, Pocztę Polską, Stowarzyszenie Rękodzieła Łaskiego „Szuflandia”, Uniwersytet Łódzki, Politechnikę Łódzką, panią Elżbietę Wielontek oraz prywatnego sponsora, otrzymali zwycięzcy oraz wyróżnieni.
tekst i foto: Aga
POZIOM A – I miejsce w kategorii klas III-IV
Okup, 17 października 2014r.
Kochana Mamo!
Piszę do Ciebie list, bo chcę Ci opowiedzieć o mojej koleżance. Ta koleżanka ma na imię Kinga. Jest bardzo wesoła i zawsze pomaga innym.
Trzy dni temu zaprosiła mnie na swoje urodziny. Bardzo się ucieszyłam, bo ostatnio nie wychodziliśmy z domów, ponieważ padał deszcz. Kinga marzyła o tym, by dostać książkę o księżniczkach. Ona bardzo lubi księżniczki. Kupiłam jej tę książkę, bo chciałam jej sprawić przyjemność, tak jak ona innym. Wczoraj pomogła swojemu koledze odrabiać lekcje z języka polskiego, zrobiła swojej sąsiadce zakupy i zawiozła do schroniska chorego psa, który należał do jej wuja. Kinga jest bardzo mądra i dostaje same piątki i szóstki w szkole. Niestety dwa tygodnie temu dowiedziała się, że marła jej Babcia. Bardzo jej było przykro, ponieważ jej babcia była przemiłą osobą. Na szczęście Kinga nie przestała pomagać innym z tego powodu.
Muszę już kończyć, bo mnie tata woła.
Do zobaczenia
Twoja córka Kinga
POZIOM B – I miejsce w kategorii klas V-VI
Berlin, 5.10.2020r.
Drogi Piesku
Ostatnio dowiedziałem się o badaniach nowej emulsji na porost włosów na zwierzętach, w których uczestniczyłeś.
Słyszałem, że zwierzęta biorące udział w badaniach strasznie puchną, odpadają im kończyny i ogony oraz następuje nagły porost sierści, która staje się niebieska. Ty straciłeś zmysł smaku i węchu, więc nie możesz zachwycać się smakiem i zapachem tak jak kiedyś. Nie możesz też machać swoim ogonkiem, a tak to lubiłeś. Najgorsze było to, że zmarła Ci żona Pusia. Nie potrafię wyobrazić sobie bólu, jaki przeżywasz. Zanim Pusia zmarła, to ją męczono. W wyniku tych eksperymentów stała się bezpłodna. Jestem okropnie wzburzony krzywdą, którą wyrządzono Tobie, Twojej żonie i innym psom, kotom, królikom i szczurom. Składałem wiele skarg do różnych instytucji obrony zwierząt, jednak niewiele to dało. W imieniu całego gatunku ludzkiego, bardzo Cię przepraszam oraz wszystkie zwierzęta biorące udział w badaniach. Co z tego, że ludzie będą mieli dłuższe włosy, gdy tyle zwierząt zginie. Ludzie są naprawdę nieczuli i egoistyczni w stosunku do zwierząt. Naukowcy nie szanują życia zwierząt, a życie to przecież najcenniejsze dobro, które trzeba szanować bez względu na to, jaki to gatunek. Ponadto zakres tych badań jest zbyt szeroki. Nie trzeba krzywdzić tylu zwierząt. Jednak naukowcy uważają, że eksperymenty na zwierzętach to wielkie kroki w dziedzinie anatomii, medycyny i nauki, i wcale nie myślą o cierpieniu zwierząt. Naukowcy zachowują się tak, jakby nie posiadali empatii. Jest to okropne, egoistyczne zachowanie! Jest to naprawdę okropne, ponieważ ludzie nie zwracają uwagi na to, że zwierzęta to też istoty żywe.
Postaram się wyciągnąć Was stamtąd jak najszybciej. Uratuję Was! Obiecuję!
Adam
POZIOM C – kategoria gimnazjum
Okup, 17.10.2014r.
Kapryśny Nowotworze!
Dlaczego wybrałeś właśnie mnie? Dlaczego spośród tylu ludzi skazałeś mnie na ten ból, cierpienie i strach? Dlaczego bestialsko, zupełnie nieproszony wtargnąłeś w moje życie, wydając na mnie wyrok? Skazując mnie na śmierć? Czymże Ci zawiniłam? Mam do Ciebie tak wiele różnorodnych pytań, na które chciałabym uzyskać wiarygodną odpowiedź. Pamiętam doskonale ten dzień, gdy po raz pierwszy pojawiłeś się, ujawniłeś. Gdy Cię wykryto… Siedziałam w gabinecie na twardym, zimnym krześle, a jego chłód wydawał się przenikać mnie na wskroś. Usłyszawszy potwierdzenie wcześniejszej diagnozy, przeniosłam się do całkiem innego miejsca – mojej podświadomości. Wszystko wokół na parę minut przestało istnieć. Byłam tylko ja, Ty i mój paraliżujący strach. Wyrok. Wyrok śmierci. Świadomość, że jesteś we mnie i mnie zabijasz. Chciałam, przebudziwszy się z chwilowego letargu, wybiec z tej okrutnej sali, krzycząc „nie zgadzam się!”, jednakże wiedziałam, że napad histerii w niczym mi nie pomoże, bo Ty pozostaniesz, prawda? Niezależnie od tego, co zrobię, co powiem, jak się zachowam – Ty będziesz. Nigdy nie czułam się tak bezsilna, tak słaba, w obliczu wszystkiego co mnie otacza. Nienawidziłam Cię. Nie znosiłam. Nie mogłam wytrzymać Twojej obecności.
Przez pierwsze tygodnie przechodziłam okres wsparcia, zaprzeczenia. Zamknąć się w pokoju, otoczona swoimi myślami, lękami, za nic nie chcąc go opuścić. Przez większość czasu byłam pogrążona we śnie, chcąc uciec od tego świata, choć i tam nawiedzały mnie koszmary, byłeś… byłeś po prostu wszędzie. Myślałam, że zwariowałam – nie potrafiłam przestać o Tobie myśleć. Płakałam, rzucając przedmiotami, rzucając wszystkim, co wpadło mi w ręce. Umrę. Umrę, bo jestem chora. Umrę, bo jesteś we mnie i nie mam już żadnej nadziei. Tak właśnie wtedy myślałam, pomimo zapewnień, że są szanse na usunięcie Ciebie z mojego organizmu. Były nikłe, a ja straciłam wiarę w to, że może się udać. Straciłam wszystko. Gardziłam Tobą również dlatego, że zadałeś cierpienie nie tylko mnie. Nie tylko ja czułam ból, przerażenie, rozpacz i strach. Dotknęło wszystkich, dla których byłam ważna. Przez Ciebie widziałam w ich oczach ból. Widziałam słaby uśmiech i bladą twarz mojej mamy. Nie mogłam tego znieść. Nie mogłam znieść ich obecności, więc wyrzucałam ich wszystkich, izolując się. Chciałam w ten sposób ochronić ich przede mną. Przed tym, co siedzi we mnie. Przed Tobą.
Gdy pewnego razu wszedł do mojej samotni stary, uśmiechnięty mężczyzna z pokrowcem na gitarę w pomarszczonej dłoni wiedziałam, że to rodzice przysłali go do mnie. Jakim prawem był taki szczęśliwy? Kpiłam w myślach z jego beztroskiego uśmiechu, przepełniona zgorzknieniem i żalem. Do takiego stanu mnie doprowadziłeś. Zadowala Cię to? Czerpałeś z tego jakąś chorą satysfakcję?
Staruszek rozmawiał ze mną, a przynajmniej próbował. Odpowiadałam półsłówkami, monosylabami, nie chcąc mieć z nim nic wspólnego. Widząc, że nie wykazuję chęci współpracy, wyciągnął z pokrowca gitarę i spytał, czy chcę przelać na nią cały mój ból, całe moje cierpienie. Zaskoczona tą propozycją, zgodziłam się. Zaczęłam z początku niechętnie dotykać strun, aby po chwili jakby w amoku nimi szarpać, wkładając w to całą wściekłość będącą we mnie. Takiego fałszu i zgiełku moja rodzina i sąsiedzi nie słyszeli z pewnością już nigdy więcej. Jedna ze strun pękła pod moim naciskiem, a ja, widząc to, o dziwo, poczułam się lepiej. Szarpałam dalej, a gdy została ostatnia, staruszek zabrał mi swój instrument i sam ją zerwał ruchem tak chaotycznym i furiackim, jak ja przed chwilą. Powiedział mi, głosem cichym i kojącym, że on również chorował na Ciebie, aczkolwiek wygrał tę nierówną walkę. Rozmawiałam z nim do późnej pory, ożywiwszy się nagle. Był to dla mnie przełom, choć wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Jakiś czas później, wyszłam z pokoju, zgadzając się na leczenie, operację, chemioterapię. Ulga w oczach moich rodziców potwierdziła moje nieśmiałe myśli, że mam z Tobą szansę wygrać. Wygrać ze śmiercią, którą niewątpliwie byłeś. Dostałam nadzieję.
Z biegiem czasu pogodziłam się z tym, że jestem chora. Termin operacji został już ustalony. Wszyscy mówili mi, że będzie dobrze, że się uda. Uśmiechałam się do nich i mówiłam, że nie ma nawet innej opcji, choć w środku cała się trzęsłam ze strachu. Wmawiałam sobie, że Cię pokonam. Usunę z mojego życia.
Termin był coraz bliżej, wszyscy zachowywali się w sposób coraz bardziej nerwowy, niepewny. Pocieszałam ich, nie chcąc, by cierpieli już nigdy więcej. Na czas zabiegu uśpiono mnie, a ostatnim co widziałam, był uśmiech mojej mamy i czające się w jej oczach łzy, które tak bardzo chciała przede mną ukryć.
Obudziłam się, czując ciepłe promienie słońca na twarzy. Pierwszą moją myślą było: „czy już umarłam?” Otworzyłam oczy, a widząc śpiących przy moim łóżku rodziców, roześmiałam się tak szczerze, jak nigdy dotąd. Żyłam. Wygrałam z Tobą. Wygrałam ze śmiercią.
Po pewnym czasie, gdy oswoiłam się już z myślą, że będę żyć, postanowiłam dołączyć do grupy wsparcia, by pomóc innym przejść przez to, z czym sama się borykałam – przez Ciebie. Szybko wizyty tam stały się nieodzowną częścią mojego dnia, przynosiły mi radość i świadomość, że jestem dla innych.
Teraz, gdy mam za sobą większość mojego życia, sądzę, że powinnam się z Tobą rozliczyć, czyż nie? Przyniosłeś mi tak wiele bólu, tak wiele strachu i cierpienia. Co więcej, zraniłeś mnie tylko mnie, ale również moich najbliższych. Jednakże myślę, że jestem Ci wdzięczna mimo wszystko. Jestem Ci wdzięczna za to, jakim człowiekiem mnie uczyniłeś. Wyzbyłeś mnie z obojętności, znieczulicy, egoizmu, sprawiając, że stałam się wrażliwa na innych ludzi. To dzięki Tobie mogłam im później pomóc, być dla niech wzorem, żywą nadzieją. To dzięki Tobie widziałam ich radość, słyszałam śmiech, a wszystko znów nabrało nowego znaczenia. Byliśmy wspólnotą. Rodziną. Pomagaliśmy sobie, nie oczekując niczego w zamian. Kochałam to. Byłam szczęśliwa móc przeżyć to życie w trosce o innych ludzi.
Zatem, dziękuję Ci, kapryśny Nowotworze. Sądzę, że już rozumiem, dlaczego wybrałeś właśnie mnie.
Ola