• Uważam, że bardzo dobrze, ze jest mniej miejsc parkingowych. Spaliny niszczą szlachetną strukturę zabytkowych domostw otaczających rynek. Przykładem jest dom pod nr. 1 – totalnie wyniszczony. Z pewnością to sprawka spalin, a nie wieloletnich zaniedbań administratorów.
    Mniej miejsc parkingowych to także mniejsze zagrożenie dla pieszych – auto nie wjedzie, bo i tak nie ma gdzie stanąć. Pieszego nie palnie, co najwyżej jakiś samochód, latarnię.
    Brak drzew to brak liści i firma sprzątająca nie będzie ich musiała gromadzić, zakopywać i przemieszczać między działkami ku oburzeniu sąsiadów i uciesze piszących o tym mediów oraz ślimaków.
    Budka z piwem – strzał w dziesiątkę. Nareszcie mieszkańcy będą się integrować. Bo niby gdzie mieli to dotychczas robić? Na wystawy i koncerty do ŁDK-u mieli chodzić? Żart chyba. Przy okazji piwo na nerki zdrowe. Całe rodziny mogą skorzystać. Rodzice popijają, dziatwa brodzi w fontannach. Nogi odmoczone, dupska wypłukane. Po powrocie do domu tylko paciorek i lulu. A że sen głęboki po takich atrakcjach, to i rodzice rozluźnieni piwkiem albo i dwoma – mogą pobaraszkować w sypialni.
    Pozamykane sklepy – też korzyść. Nie stanowią konkurencji dla nowych inwestorów, takich jak np. Kaufland – sklep drogi, ale nieźle zaopatrzony i nawet tubylców zatrudniający. I płacący podatki. Co prawda nie w Polsce, ale sam fakt poprawnej współpracy z urzędem podatkowym świadczy o nim dobrze. A i ci, co pracę stracili, odpoczną, a nie tak codziennie po 10 godzin za ladą. No kto to widział.
    Defilady, wiece i różne inne wydarzenia świąteczne – też korzyść. Do tej pory z braku miejsca blokowały jezdnie i chodniki. Teraz plac przeogromny tłumy pomieści. Co prawda jezdnie dalej blokowane, ale to dlatego, że coraz więcej ludzi przychodzi pouczestniczyć. Już nie tylko urzędnicy, ale zwykli obywatele się gromadzą tak około 25-30 osób średnio. No, a jeszcze jak księży zaproszą, to nawet 35 osób widać.
    Mankament jeden, że żadnego podwyższenia nie ma, cokolika choćby. Wtedy, jako z tej ambony, burmistrz mógłby głosić swą chwałę. Ale wybrnął z tego zaniedbania sprytnie – nagłośnienie kupi. Sam je sfinansuje z kasy gminy. Teraz wszyscy, nawet ci, co okna i drzwi zamykają, ci wszyscy G., W. i K. usłyszą, kto jest ich dobroczyńcom.
    Pomnik. No proszę Was. Nie taki on brzydki, nie taki nijaki, jak twierdzą niektórzy. Zwyczajnie nie umiecie wykorzystać jego „praktycznej” formy. Toż to między filarami piękna huśtawka się zmieści, w soboty zdobna w girlandy może za miejsce do fotografii nowożeńcom służyć, w tygodniu dziatwa się pobuja. Od razu ostrzeżenie – po „pyfku” bujania nie ma, szkodzi. Wiem, co mówię, raz próbowałem bujnąć żonkę i mam jeden ząb mniej do mycia.
    Można by tak chwalić i chwalić bez końca. Niestety, ja już nie dam rady. Nie wiem, jak tam moje nerki, ale pęcherz zaprotestował. Siedem piw i plusk wodotrysków zrobiły swoje. Muszę się zrywać, żeby do Vobiano dolecieć, bo jak nie dam rady, to znów przyjdzie za pocztą sikać. Wiem, wiem w budce jest klopik, ale tam kolejka.
    Na koniec bardzo dziękuję urzędowi za internet bezpłatny w rynku. Siedzi człowiek, „Słowianek” albo innych majteczek w kropeczki słucha i może pisać, pisać, pisać…
    Gustaw

    Udostępnij